W ostatnim tygodniu wrocławianie rywalizowali w Gdyni o Puchar Polski. Los nie był jednak łaskawy dla Śląska, ponieważ już na etapie ćwierćfinału gracze z Dolnego Śląska mierzyli się ze Stelmetem Zielona Góra. Trzeba oddać jednak podopiecznym Emila Rajkovicia, że dali z siebie wszystko w tym spotkaniu i byli o krok od sprawienia niespodzianki.
[ad=rectangle]
- W ten pojedynek włożyliśmy dużo sił i energii. Mogliśmy ten mecz rozstrzygnąć na swoją korzyść. Nie trafiłem tej trójki z rogu, a na dodatek przestrzeliliśmy kilka prostych rzutów spod kosza. W dogrywce Stelmet walczył i okazał się lepszy od nas - zaznacza Łukasz Wiśniewski, który w tym meczu zdobył sześć punktów i miał pięć asyst.
Wrocławianie do tego spotkania przystępowali po trzech porażkach. Szczególnie frustrująca była porażka w Tarnobrzegu, gdzie Śląsk przegrał aż 91:105. Na dodatek w tygodniu działacze "Trójkolorowych" pożegnali się z Robertem Skibniewskim. Wydawało się, że w meczu ze Stelmetem Zielona Góra nie będą mieli większych szans, tym bardziej, że w TBL przegrali ostatnio z wicemistrzami Polski 70:80.
- Cieszy progres formy w stosunku do tego, co prezentowaliśmy w ostatnich spotkaniach. Liczymy, że mecz w pucharze będzie zwiastunem czegoś nowego, bo graliśmy w Gdyni zdecydowanie lepiej niż ostatnio - zauważa Wiśniewski.
W piątek wrocławianie na własnym parkiecie zmierzą się z Polfarmexem Kutno. Czy ekipa z Dolnego Śląska wróci na właściwe tory? - Najważniejsze jest to, by po kryzysie nasza gra poszła do przodu, byśmy złapali właściwy rytm - mówi gracz.
We have the best fa Czytaj całość