Do tej pory Jezioro Tarnobrzeg wygrało zaledwie cztery razy, ale w żaden sposób nie oddaje to tego, jak w tym sezonie prezentują się gracze z Podkarpacia. Wikana Start dołączyła do grona drużyn, które bardzo szczęśliwie pokonały podopiecznych Zbigniewa Pyszniaka. Znów powtórzył się schemat z poprzednich gier. Póki pierwsza piątka gospodarzy miała jeszcze odpowiednią ilość energii, to nawet bez klasycznego centra prowadziła. Załamanie znów przyszło w czwartej odsłonie. To piąte starcie, które tarnobrzeżanie przegrali różnicą mniejszą niż cztery oczka. Dla porównania tylko dwa takie konfrontacje udało się wygrać. Z pewnością jednym z głównych czynników, który się na to składa jest wąska rotacja.
[ad=rectangle]
- Walczyliśmy. Zaczęliśmy to spotkanie trochę ospale, ale potem wróciliśmy do swojej gry. Do tej końcówki trzeciej i początku czwartej kwarty dalej graliśmy dobrze, ale w tej ostatniej odsłonie już brakowało sił. Przegraliśmy ją ośmioma punktami - analizuje skrzydłowy Jeziorowców, Daniel Wall.
Niemal już tradycyjnie Jezioro miało problem ze zbiórkami, a Wikana Start Lublin w ważnych momentach ponawiała swoje ataki i punktowała, wygrywając po nerwowej dogrywce 93:90. Jeszcze gorzej może być w Dąbrowie Górniczej. W zespole nie ma już Danylo Kozlova, a Craig Williams z pewnością nie będzie jeszcze gotowy do gry. - Przegraliśmy walkę o zbiórki i to na pewno miało wpływ na wynik. Generalnie ciężko było nam wygrać ten mecz - mówi szczerze skrzydłowy tarnobrzeżan.
Im dłużej trwają rozgrywki, tym więcej problemów ma Zbigniew Pyszniak. Pechowe porażki to jedno, ale granie siódemką, a momentami nawet szóstką zawodników z każdym kolejnym starciem przynosi coraz to większe problemy zdrowotne.
- Myślę, że jakby nie przytrafił się ten uraz to wygralibyśmy ten mecz. Nie ma jednak o czym mówić, takie rzeczy się zdarzają. Niestety nic już z tym nie zrobimy -
dodaje rozczarowany Williams.
Zbawienna dla Jeziorowców może być dwutygodniowa przerwa w rozgrywkach, która związana jest z turniejem finałowym Pucharu Polski. - W pewien sposób będzie to dla nas dobre, bo mamy problemy. Trzeba myśleć pozytywnie, nie wszystko zależy od nas. Mamy po prostu pecha - przyznaje Amerykanin.