Aleksander Krutikow: Zadecydowała druga kwarta

[tag=1780]Spójnia Stargard Szczeciński[/tag] dobrze rozpoczęła mecz z [tag=1731]BM Slam Stalą Ostrów Wielkopolski[/tag]. Dziesięć kolejnych punktów straconych w drugiej kwarcie dało gościom przewagę, której nie oddali do końca.

W pierwszych dziesięciu minutach stargardzianie nawet przeważali. Prowadzili 20: 17, lecz na początku drugiej kwarty po kilku błędach miejscowych zrobiło się 20:30. Spójnia kilka razy odrabiała część strat, lecz nie była już w stanie dogonić rywala, który wygrał 77:64.

[ad=rectangle]

- Myślę, że zadecydowała druga kwarta. Zbyt wysoko przegraliśmy tą część. Pozwoliliśmy na zdobywanie punktów z otwartych pozycji rzutami za trzy. Przede wszystkim Adamczewskiego i Sulińskiego w ważnych sytuacjach w pierwszej połowie. Próbowaliśmy wrócić do gry. Niestety sytuacja była cały czas pod kontrolą przeciwnika. Lepiej zagraliśmy w drugiej połowie. Nie wystarczyło to na tak wyrównany i dobry zespół - ocenił trener Aleksander Krutikow.

Jego koszykarze mieli szansę odmienić losy spotkania w trzeciej kwarcie, gdy przegrywali tylko 46:50. Również w czwartej kwarcie mogło być jeszcze emocjonująco, lecz jak trener zwrócił uwagę, po ciężko wywalczonej piłce Łukasz Bodych nie trafił rzutów wolnych. Spójnia po przerwie lepiej broniła, ale w ataku zabrakło dokładności.

- W tym meczu straciliśmy trochę mniej łatwych punktów, ale Adamczewski i Andrzejewski wykorzystali wolne pozycje do zdobywania koszy w ważnych sytuacjach. W decydujących momentach było za dużo strat, z których przeciwnik wracał do gry - analizował Aleksander Krutikow.

Trener gospodarzy już od początku nie miał łatwego zadania. Szybko na ławce musiał posadzić Jerzego Koszutę, który popełnił trzy przewinienia. Dość niespodziewanie pod koniec pierwszej kwarty na parkiecie pojawił się Bartłomiej Berdzik, a chwilę później zmienił go Kacper Kasprzak. Ostatecznie Berdzik zagrał przez 48 sekund. Był to jego piąty mecz w trwającym sezonie, a średni czas gry to 2,5 minuty. Przez trzy minuty i siedem sekund grał natomiast Kasprzak, dla którego było to jedenaste spotkanie - średnio cztery minuty i 54 sekundy.

- Kasprzak nieźle wygląda w treningach, podobnie Berdzik. Nie mieliśmy jeszcze w rotacji jednego rozgrywającego, Dawida Mieczkowskiego. Musiałem dać odpocząć zawodnikom na pozycji 2 - tłumaczył swoje roszady trener Spójni.

Komentarze (0)