Horror w Stalowej Woli (relacja)

Pojedynek w Stalowej Woli był kolejnym spotkanie derbowym na Podkarpaciu. Tym razem miejscowa Stal walczyła z liderem i rewelacją rozgrywek drużyną MOSiR Krosno, która gra w pierwszej lidze dzięki dzikiej karcie.

W tym artykule dowiesz się o:

Początek dla gości

Początek sobotniego widowiska to wzajemne badanie sił. Pierwsza akcja należała do gości. Szybko Stal za sprawą Marka Piechowicza wyrównała. Potem nastąpił krótki przestój i gości odskoczyli na 2:6. Po ponad trzech minutach na tablicy widniał już wynik 4:11. Stal grała bardzo nieskutecznie i nieporadnie. Jednak dzięki dobrej postawie Tomasza Andrzejewskiego na nieco ponad trzy minuty przed końcem pierwszej kwarty MOSiR prowadził już tylko 11:13, a na 2.20 do końca po trójce Michała Wołoszyna gospodarze prowadzili 14:13. Dalej trwała wymiana ciosów i po dziesięciu minutach było 16:17. - Bardzo dobre zawody rozegrał Tomasz Andrzejewski - chwalił po meczu środkowego gospodarzy szkoleniowiec zespołu z Krosna, Mariusz Zamirski.

Walka punkt za punkt

Druga kwarta była identyczna jak ostatnie dwie minuty pierwszej odsłony sobotnich derbów Podkarpacia. Żaden zespół nie potrafił osiągnąć większej przewagi niż 2 punkty! - Wynik cały czas był na styku - stwierdził po meczu koszykarz gości, Piotr Pluta. Wynik zmieniał się co chwile jak w kalejdoskopie. W przeciągu cały czterdziestu minut prowadzenie zmieniało się 24 razy i 22 razy widniał wynik remisowy. Przez pierwsze trzy minuty tej części zawodów raz Stal, raz MOSiR prowadził jednym oczkiem. W 13. minucie gospodarze prowadzili 23:21, a niecałe 120 sekund potem już gości 25:27.Potem przez kolejne 180 sekund była wymiana jednopunktowego prowadzenia. W 18. minucie po trójce Andrzeja Peciaka MOSiR wyszedł na prowadzenie 32:34, ale ostatecznie skończyło się na remisie po 35.

Odskok Stalówki

Trzecie dziesięć minut dobrze rozpoczęło się dla Stali. Koszykarze ze Stalowej Woli potrzebowali 150 sekund by odskoczyć na pięć punktów. Te wynik utrzymywał się przez trzy minuty, kiedy to po trafieniu Peciaka było już tylko 43:42. Na nieco ponad trzy minuty do końca tej kwarty trafił były koszykarz Stalówki, który jest nawet traktowany jako wychowanek tego klubu, Grzegorz Ożóg i MOSiR objął prowadzenie 45:46. Dwie ostatnie minuty to już popis gry Stali, która zdobyła siedem oczek z rzędu i przed ostatnią częścią sobotnich zawodów prowadziła 54:47. - Stalówka zagrała naprawdę dobrze - argumentował Pluta.

Oczkowicz show

To co się działo w czwartej odsłonie meczu było zwięczeniem spotkania. Popis gry dał Dariusz Oczkowicz, który dla gości w tej kwarcie zdobył dwanaście z szesnastu punktów. - To się nazywa drużyna, gdzie każdy może wejść na boisko i w najważniejszym momencie może wziąć ciężar gry na siebie - powiedział rozgrywający zespołu z Krosna, Piotr Pluta. Po niecałych trzech minutach gry trafił Rafał Partyka. Początkowo sędziowie pokazali trafienie za trzy, ale potem zmienili decyzję. W końcowym rozrachunku ta zmiana mogła zdecydować o wyniku. Tak też się stało. W połowie ostatniej kwarty za trzy trafił Oczkowicz i gości prowadzili 56:57. Na dwie minuty przed końcem z dystansu dwa punkty dorzucił Peciak i było 59:61. Ostatnie sekundy to istna dramaturgia. Na piętnaście sekund przed końcem meczu trafił Andrzejewski, który był jeszcze faulowany. Rzut wolny środkowy Stali wykorzystał i gospodarze prowadzili 62:61. Piłkę mieli krośnianie, którzy do ostatnich chwil rozgrywali akcję. Z dystansu zdołał trafić Oczkowicz i na 0.09 sekundy do końca stało się coś czego nikt się nie spodziewał. Goście prowadzili. Szybko czas wziął trener Stali, Bogdan Pamuła. Gospodarze zaczęli od środka boiska. Piłkę dostał Wołoszyn, ale nie trafił do kosza i ze zwycięstwa cieszył się beniaminek z Krosna. - Zawsze mówię chłopakom, że walczymy do końca. Cieszę się, że mam zawodników z charakterem. To już nie pierwszy taki mecz, w którym wyciągamy wynik i wygrywamy w ostatniej chwili - chwalił swoich podopiecznych szkoleniowiec MOSiR.

Uroczyste pożegnanie

W przerwie meczu doszło do uroczystego pożegnania dwóch byłych koszykarzy Stalówki - Roberta Grzyba i Romana Prawicy. Przybył niestety tylko ten pierwszy, ponieważ Prawica musiał nagle wyjechać z miasta. Na jego cześć w stalowowolskiej hali zawisła koszulka z numerem 13, z którym występował w Stali Prawica. Grzyb został uhonorowany przez prezesa Podkarpackiego PZKosz Srebrną Honorową Odznaką PZKosz. Doceniono także kadrę Podkarpacia chłopców urodzonych w 1993 roku, która pod wodzą Jerzego Szambelana zajęła w tym roku drugie miejsce w Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży.

Stal zagrała bardzo nieskutecznie. Z rzutów za dwa punkty miała tylko 38. proc. skuteczność. - Gdybyśmy z dziesięciu czystych, podkoszowych akcji przynajmniej trzy, to zwyciężylibyśmy kilkom punktami. Niestety tak się ułożyło i kolejna nasza porażka - mówił z żalem po spotkaniu trener gospodarzy. Ten element głównie zawiódł, ponieważ w pozostałych statystykach było mniej więcej po równo.

Stal Stalowa Wola – MOSiR Krosno 62:63 (16:17, 19:18, 19:12, 8:16)

Stal: Andrzejewski 17, Piechowicz 12, Wołoszyn 11 (2x3), Partyka 10 (2x3), Szczepaniak 7 (1x3), Lisewski 2, Szewczyk 2, Szpyrka 1.

MOSiR: Peciak 15 (1x3), Oczkowicz 14 (2x3), Pluta 11, Bal 7, Ożóg 6, Hajnsz 5 (1x3), Kalinowski 2, Piątek 2, Musijowski 1.

Sędziowali: Adam Krasucki, Andrzej Bartocha, Adrian Szczotka.

Widzów: 900 (w tym ok. 40 z Krosna).

Zobacz aktualną tabelę I ligi

Komentarze (0)