Spójnia zlekceważyła przeciwnika? "Mnie osobiście nie zaskoczyli"

- W pierwszej połowie przewaga gości była już dwunastopunktowa. Podnieśliśmy się i potrafiliśmy grać dobrze w drugiej połowie - powiedział kapitan [tag=1780]Spójni Stargard Szczeciński[/tag], [tag=4141]Jerzy Koszuta[/tag].

Jego zespół ostatecznie pewnie pokonał AZS Politechnikę Poznań - 78:59. Pierwsza część należała jednak do przyjezdnych. Różnica trzech punktów po dwudziestu minutach była nie najgorszym rezultatem dla Spójni, biorąc pod uwagę przebieg meczu. - Może w naszych głowach było, że będzie to łatwiejszy mecz. Brak koncentracji, niedokładne rzuty spowodowały, że rywal odskoczył na 12 punktów. W drugiej połowie pokazaliśmy charakter. Doszliśmy przeciwnika, wyszliśmy na prowadzenie i utrzymaliśmy to do końca - tłumaczył Koszuta.
[ad=rectangle]
Trener Aleksander Krutikow zdawał sobie sprawę, że będzie to trudny mecz, gdyż drużyna, która była zdecydowanym faworytem musiała poradzić sobie z presją. Stargardzianie do pojedynku z ostatnim zespołem w tabeli przygotowywali się tak samo, jak do każdego innego spotkania. - Ostrzegałem chłopaków. Dużo rozmawialiśmy. Przygotowywaliśmy się w ten sam sposób. W piątek był skauting, oglądaliśmy ustawienia. W pierwszej połowie popełniliśmy 11 strat i przegraliśmy 17 penetracji. Zagrali dosyć dynamicznie. Wielechowski zdobył 16 z 24 punktów w pierwszej połowie w bardzo trudnych sytuacjach. Trudno się gra przeciwko drużynie, która stosuje basket ustawiony pod niewysokich, ale bardzo dynamicznych graczy. Mieliśmy z tym problem w defensywie, szczególnie po przegranej penetracji. Przed przerwą straciliśmy 37 punktów. To dobry wynik dla atakujących, ale dla drużyny, która jest jedną z lepszych defensyw w lidze to trochę za dużo - powiedział Krutikow.

- Mnie osobiście nie zaskoczyli. Powiedziałem nawet przed meczem pani prezes, że będą bardzo trudne zawody. Nie było tak, że mówiłem spokojnie, przyjdzie druga połowa i wszystko wróci na właściwe tory. Uczulałem chłopaków, że rywale bardzo ambitnie walczą. Może nie są wirtuozami, ale na pewno nie odpuszczą - dodał szkoleniowiec stargardzkiej ekipy.

Spójnia odniosła w sobotę trzecie zwycięstwo z rzędu. Z bilansem 10-6 zajmuje czwartą pozycję. W kolejnych meczach o punkty będzie jednak tylko trudniej, gdyż stargardzianie pojadą do Radomia, a następnie podejmą BM Slam Stal Ostrów Wielkopolski. Jakie elementy mogą być, zatem dobrą lekcją na przyszłość? - Dziękuję chłopakom za zaangażowanie. Nie odpuściliśmy i graliśmy twardo w defensywie od pierwszej do ostatniej minuty. Owszem, w pierwszej połowie przeciwnik zagrał na bardzo dobrej skuteczności. Pokazał bardzo dobry basket. To fragment, na który musimy zwrócić uwagę przed kolejnymi meczami. Powinniśmy wychodzić bardziej skoncentrowani. Nie powiem, że źle graliśmy w pierwszej połowie. Po prostu dobrze zagrał rywal, a my nie potrafiliśmy zdobywać punktów z otwartych pozycji. Utrzymaliśmy to tempo gry, agresywność w drugiej połowie i trzecia kwarta zadecydowała - analizował Aleksander Krutikow.

Trzech doświadczonych koszykarzy zebrało pochwały po sobotnim meczu. Oprócz Koszuty byli to zawodnicy, którzy zdobyli najwięcej punktów: Marcin Stokłosa i Piotr Pluta. - Cieszę się z tego, że wejście Jurka, Marcina Stokłosy i Piotrka Pluty spowodowało, że złapaliśmy właściwy rytm gry. Uczulałem chłopaków, że Politechnika grała ostatnio dość dobre zawody. Ostatnie zwycięstwo mocno ich podbudowało. Gratuluję rywalom bardzo dobrej pierwszej połowy i tego, że postawili nam twarde warunki. Dla mojej drużyny podziękowania za pozytywny wynik - ocenił trener zachodniopomorskiej drużyny.

Komentarze (0)