Zaskoczeniem była postawa lublinian w pierwszej połowie. Podopieczni Pawła Turkiewicza mieli nie tylko udany początek starcia z wicemistrzem Polski. W drugiej odsłonie Wikana Start pokazała charakter. Odrobiła straty i po świetnym finiszu objęła prowadzenie.
Beniaminek udowodnił tym samym, że mimo wszystko stać go na dobrą postawę w ofensywie. Goście co prawda lepiej zbierali, ale generalnie znacznie słabiej spisywali się w strefie podkoszowej od Stelmetu. Poza tym nie zdołali zatrzymać bodaj największego atutu drużyny z Winnego Grodu - szybkich ataków.
[ad=rectangle]
Wikana Start miał jednak inne atuty. Jakie? Przede wszystkim skuteczną grę na dystansie. Ogólnie lublinianie byli nad wyraz efektywni, ale za trzy trafiali co drugi rzut. A oddali ich aż dwanaście. Nic dziwnego, że zespół Sasy Filipovskiego stracił prowadzenie. Akurat w drugiej partii zielonogórzanie w ofensywie nie zachwycali, a beniaminek prezentował się przyzwoicie. To był wynik dyspozycji Alana Czujkowskiego, Piotra Śmigielskiego, ale przede wszystkim Tomasza Wojdyły. Wymieniony tercet do przerwy zapisał na swoje konto po 11 punktów.
Tymczasem w ekipie gospodarzy zawodził Przemysław Zamojski. Można powiedzieć, że w jego przypadku wróciły stare demony, bo znowu jego rzuty były fatalne. 28-letni koszykarz rywalizował nie z przeciwnikiem, co ze swoją słabością. W pierwszej połowie przegrał, trafiając zaledwie jeden z siedmiu rzutów z gry. Ale w decydującym fragmencie nie zawiódł.
Po wznowieniu gry wcale nie doszło do żadnego załamania w drużynie Wikany Startu. Zawodnicy Tetelewskiego nadal spisywali się znakomicie. Ba, w pewnym momencie ich przewaga wzrosła do szesnastu punktów! Zielonogórzanie, którzy nadal mieli ogromne problemy w ofensywie, znaleźli się wówczas w poważnych tarapatach.
Dopiero w ostatniej kwarcie wicemistrzowie zdołali się przebudzić. Co ciekawe, udało się koszykarzom Filipovskiego przełamać w rzutach za trzy. Ich skuteczność w tym elemencie zdecydowanie wzrosła, dzięki czemu nie tylko szybko udało im się odrobić straty, ale nawet wyjść na prowadzenie. Przyjezdni próbowali jeszcze dopaść utytułowanego rywala, lecz zabrakło im umiejętności.
Wspomniany wcześniej Zamojski zdołał się przebudzić i miał spory wkład w wygraną swojego zespołu. Ale nie tylko on. Dobre spotkanie rozegrali Quinton Hosley oraz Aaron Cel. Obaj byli zresztą blisko zanotowania double-double. Pierwszy uzbierał 16 punktów, 8 zbiórek i 5 asyst, a drugi 14 punktów, 9 zbiórek i 4 asysty.
Stelmet Zielona Góra - Wikana Start Lublin 84:76 (25:19, 14:25, 16:20, 29:12)
Stelmet: Hosley 16, Zamojski 15, Cel 14, Koszarek 12, Hrycaniuk 12, Robinson 10, Chanas 5, Kucharek 0, Johnson 0.
Wikana Start: Śmigielski 20, Czujkowski 19, Wojdyła 15, Allen 10, Lewandowski 6, Trojan 4, Ł. Diduszko 2, Kowalski 0.