Karol Wasiek: Jak wygląda obecnie twoja sytuacja?
William Franklin: Można powiedzieć, że zakończyłem swoją przygodę z Energą Czarnymi Słupsk... Ostatni trening odbyłem w poniedziałek. Aczkolwiek, cały czas tutaj jestem i czekam na rozwój wydarzeń. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie po mojej myśli i niedługo znów będę w rytmie meczowym.
Kiedy twoja sytuacja się wyjaśni?
- Mam nadzieję, że sprawa rozstrzygnie się w najbliższych dniach... Wierzę, że taki scenariusz jest możliwy.
[ad=rectangle]
Porozmawiajmy chwilę o twojej przygodzie w zespole Energi Czarnych Słupsk. Co poszło nie tak?
- Mam wiele myśli na ten temat. Różne głosy pojawiają się w mojej głowie. Trudno powiedzieć, co poszło nie tak. Osobiście jestem zadowolony ze swojej gry, ale niestety nie mieliśmy najlepszych wyników i działacze postanowili coś zmienić.
[b]
Po dojściu Blassingame'a poczułeś się niepotrzebny?[/b]
- Po dojściu Blassingame'a uznano, że jestem niepotrzebny drużynie. Rozumiem to. Trzeba zdać sobie sprawę, że koszykówka to jest jeden wielki biznes. Nie żałuję faktu, że byłem w Czarnych. Poznałem tutaj wielu interesujących ludzi, którzy doceniali moją grę. Mam wielki szacunek do kibiców tego zespołu, którzy są wspaniali!
Sytuacja jest o tyle dziwna, bo twoje statystyki były naprawdę na bardzo dobrym poziomie...
- To prawda, ale to są tylko liczby. Widocznie działacze uznali, że potrzebują zawodnika o innej charakterystyce. Szanuję ich decyzję. Wierzę, że już niedługo pokażę wszystkim, że stać mnie na jeszcze lepszą grę...
Zostajesz w Polsce? Jest szansa, że podpiszesz kontrakt w Polskim Cukrze Toruń?
- Tak! Jest taka możliwość. Mogę powiedzieć, że całkiem poważnie ją rozważam. Mam kilka ofert na stole i wierzę, że podejmę najlepszą decyzję z możliwych.
Jak oceniasz Tauron Basket Ligę?
- Uważam, że to bardzo dobra liga, w której jest wiele dobrych drużyn i zawodników. Z pewnością można w tych rozgrywkach zrobić krok do przodu. Podoba mi się to, że w każdym meczu trzeba dać z siebie maksimum, żeby odnieść zwycięstwo.
W Rumunii tak nie było?
- To nie tak, że nie trzeba było się starać, czy coś w tym rodzaju. Po prostu uważam, że tutaj jest wyższy poziom. Aczkolwiek, nie chciałbym deprecjonować ligi rumuńskiej, w której też się wiele nauczyłem.