Dla Polskiego Cukru Toruń była to trzecia porażka z rzędu. W niedzielę lepsi od podopiecznych Miliji Bogicevicia okazali się koszykarze Asseco Gdynia, którzy w ostatnim czasie również nie spisywali się najlepiej (ostatnie zwycięstwo zanotowali 2 listopada).
[ad=rectangle]
Mecz mógł się potoczyć znacznie inaczej, gdyby torunianie utrzymali dobry rytm z pierwszej połowy. - W pierwszej połowie walczyliśmy jak równy z równym. Nasza gra mogła się podobać. Kontrolowaliśmy wynik i możemy być z tej części zadowoleni - zaznaczył po meczu Krzysztof Sulima, podkoszowy Polskiego Cukru Toruń, który zdobył 11 punktów (drugi najlepszy strzelec w zespole) i miał trzy zbiórki.
Goście do przerwy prowadzili 34:30 i wydawało się, że są na dobrej drodze do odniesienia pierwszego zwycięstwa wyjazdowego. Jednakże te plany pokrzyżowała fatalna trzecia kwarta, którą Twarde Pierniki przegrały aż 7:19!
- Nie trafialiśmy z czystych pozycji do kosza. W trzeciej kwarcie coś się zablokowało w naszej grze, w czwartej kwarcie próbowaliśmy gonić, ale niestety nie udało się - dodał Sulima.
Goście w całym meczu trafili tylko trzy rzuty z dystansu - Jamar Diggs chybił pięć prób, z kolei LaMarshall Corbett - cztery. - Asseco jest na tyle dobrym zespołem, że wykorzystało naszą słabą grę w drugiej połowie. To był dramat z naszej strony. Lepiej przemilczeć naszą postawę w tej części gry - przyznał Sulima.