Zawodnik najpierw o godzinie 15:00 znalazł się w składzie Trefla Sopot na mecz ze Stelmetem Zielona Góra, z kolei już o 18:30 w Hali Stulecia wraz z kolegami z II-ligowych rezerw walczył o kolejne zwycięstwo ligowe. - To wszystko było planowane. Z racji tego, że minuty w ekstraklasie są jeszcze dość nieregularne, to korzystam z faktu, że w II lidze grają nasze rezerwy. Te mecze powodują, że mogę się ogrywać i złapać doświadczenie - podkreśla gracz.
Trener Darius Maskoliunas dość niespodziewanie już w pierwszej kwarcie wpuścił na parkiet Artura Włodarczyka, który miał okazję sprawdzić się na tle utytułowanych zawodników, takich jak Łukasz Koszarek czy Steve Burtt. Jak się okazuje - to właśnie Koszarek był w dzieciństwie ulubionym graczem Włodarczyka.
[ad=rectangle]
- Mogę po cichu się przyznać, że Łukasz Koszarek to był mój idol w dzieciństwie. Bardzo cieszyłem się na ten mecz, bo zawsze marzyłem o tym, żeby zagrać przeciwko zawodnikom takiego kalibru. Trener przydzielił mi pewne zadania, które starałem się wykonywać. Nie ma co ukrywać, że od tych lepszych zawodników, mogę się czegoś nauczyć i złapać potrzebne doświadczenie - przyznaje Włodarczyk, który świetnie zaprezentował się w II-ligowych rezerwach. W trakcie 25 minut spędzonych na parkiecie - 18-letni zawodnik zdobył 17 punktów (5/12 z gry) i zanotował cztery asysty.
Włodarczyk stara się korzystać z każdej minuty, którą daje mu trener Darius Maskoliunas. Litwin w rozmowach przyznaje, że ceni pracę, jaką na treningach wykonuje 18-letni zawodnik. - Starałem się od samego początku dawać z siebie wszystko. "Wypruwałem" sobie żyły i cieszę się, że ta praca przynosi efekty. W poprzednich latach nie zawsze praca, którą wykonywałem, przekładała się na wyniki. Ten rok jest dość udany. Cieszę się, że trener Maskoliunas mi szansę, którą staram się wykorzystywać - dodaje zawodnik.