W dotychczasowych meczach przeciwko Anwilowi Włocławek Sarunas Vasiliauskas nie grał dobrze. W zeszłym sezonie to raczej Lance Jeter był tym zawodnikiem, który potrafił ukłuć rywala celną trójką lub zdobyć kilka punktów w trudnym momencie dla Trefla Sopot. W niedzielę to wszystko zmieniło się całkowicie.
[ad=rectangle]
W czterech poprzednich spotkaniach z Anwilem Vasiliauskas łącznie uzbierał 31 punktów (średnio 7,8) i 15 asyst (3,75). W niedzielę Litwin rozegrał jednak najlepsze zawody przeciwko włocławskiemu klubowi - zdobył 19 punktów i rozdał siedem asyst - a Trefl zdeklasował rywala, gromiąc go na jego własnym parkiecie 87:56.
- Wbrew pozorom to nie było łatwe spotkanie. Dobrze rozpoczęliśmy niedzielny mecz i dzięki temu grało nam się łatwiej. Mimo wszystko Anwil był blisko nas do pewnego momentu - mówił po meczu litewski playmaker.
Trefl prowadził już 10:2, ale po 10 minutach Anwil odrobił większość strat i sopocianie wygrywali tylko 16:12. Rytm odzyskali jednak w drugiej kwarcie, mając do przerwy osiem oczek zaliczki (38:30). Hala Mistrzów oczekiwała więc, że po zmianie stron Rottweilery choć trochę zbliżą się do poziomu, jaki zaprezentowali w trzeciej kwarcie starcia z Polpharmą (wygrali wówczas 29:7).
Było jednak zgoła odmiennie - to sopocianie przyparli gospodarzy do ściany i wykorzystywali każde, nawet najmniejsze potknięcie. Vasiliauskas szybko trafił dwie trójki po błędach włocławian przy pick and rollu i po trzech kwartach Trefl prowadził już 61:43. Czwarta kwarta była tylko formalnością.
- Zawsze chcesz zagrać najlepszą możliwą defensywę, bo z dobrej obrony rodzi się dobry atak. I ten mecz nie ułożyłby się aż tak po naszej myśli, gdybyśmy nie zagrali najlepszej defensywy w sezonie. A zagraliśmy. Twarda, bardzo skuteczna i zespołowa obrona to klucz w tym meczu. Dzięki niej akcja po akcji, punkt po punkcie, odskakiwaliśmy rywalom - cieszył się Litwin.
Po sześciu kolejkach Trefl legitymuje się bilansem 2-4. W następny weekend zmierzy się ze Stelmetem Zielona Góra.