Do przerwy gra Akademików nie wyglądała najlepiej i goście ze Słupska skrzętnie to wykorzystali. AZS słabo prezentował się szczególnie w defensywie - pozwolił Enerdze Czarnym na zdobycie aż 43 punktów. Po przerwie podopieczni Igora Milicicia przeszli metamorfozę i zaczęli prezentować się znacznie lepiej. Czym było to spowodowane?[ad=rectangle]
- W trzeciej i czwartej kwarcie graliśmy swoją obronę i to od razu przyniosło dobre efekty. W ataku zaczęliśmy trafiać i poczuliśmy "krew". Dogoniliśmy rywala i zaczęliśmy swoją grę. Myślę, że w połowie trzeciej kwarcie zawodnicy poczuli już lekką kontrolę nad meczem - ocenia Igor Milicić, który podkreśla dużą rolę kibiców w niedzielnym spotkaniu.
- Kibice ponieśli nas do kolejnego zwycięstwa. Nasi fani dali nam tę znakomitą energię w tym spotkaniu. Dziękuję również zawodnikom, którzy mimo trudnych chwil w tym meczu pokazali, że są prawdziwymi wojownikami i nie poddali się - przyznaje opiekun Akademików.
AZS w tym meczu nie mógł liczyć na Qyntela Woodsa, któremu przydarzył się nieco słabszy występ. Osiem punktów (3/7 z gry), pięć asyst i tyle samo zbiórek - takim dorobkiem mógł się "pochwalić" Woods w niedzielnym spotkaniu.
- Jeżeli chodzi o słabszy pod względem punktowym mecz Qyntela Woodsa, to zagraliśmy na początku spotkania mniej skoncentrowani. Nie wykorzystywaliśmy Qyntela w takim samym stopniu, jak to było w poprzednich meczach. Zagraliśmy inne ustawienia, które nam nie wychodziły, więc przyczyną może być taktyka. Mimo to miał pięć asyst i w najważniejszym momencie pociągnął grę, dokładając jak inni swoją cegiełkę do zwycięstwa. Według mnie zagrał przyzwoicie - zaznacza Igor Milicić, dla którego były to pierwsze derby koszalińsko-słupskie w roli pierwszego trenera.