Udany początek Euroligi - relacja z meczu Good Angels Koszyce - Wisła Can Pack Kraków

Wiślaczki zwyciężyły na inaugurację rozgrywek Euroligi z Good Angels Koszyce. Duża w tym zasługa Jantel Lavender. Amerykanka zdobyła 22 punkty.

Krakowianki nie rozpoczęły najlepiej spotkania. Być może stres trochę im przeszkodził, efektem czego to gospodynie posiadały inicjatywę. Te grając przy swojej publiczności chciały pokazać się z dobrej strony. Po akcji Tijany Krivacević prowadziły 8:2, co zdenerwowało sztab szkoleniowy Białej Gwiazdy. Później zaczęło się zatem odrabianie strat. W rolach głównych wystąpiły Allie Quigley i Jantel Lavender, czołowe zawodniczki całego pojedynku. Dzięki nim udało się bardziej wyrównać rywalizację. Garstka polskich sympatyków odetchnęła z ulgą.
[ad=rectangle]
Niemniej jeszcze chwila minęła zanim Wisła złapała właściwy sobie rytm. W drugiej kwarcie długo plasowały się za plecami miejscowych dowodzonych m in. przez doświadczoną Zuzanę Zirkovą. Sytuacja przybrała zupełnie inny wymiar pod koniec tej części. Wówczas podopieczne Stefana Svitka zanotowały imponującą serię 12 punktów zdobytych pod rząd. To sprawiło, że przechyliły szalę zwycięstwa przed przerwą. Wykazała się choćby Farhiya Abdi, sprowadzona w trakcie lata z myślą o zwiększeniu wszechstronności wewnątrz drużyny. Szwedka znów udowodniła, że dysponuje wysokimi zdolnościami motorycznymi oraz strzeleckimi. Po tych wydarzeniach wynik brzmiał 30:36.

Wiedząc ile musiały wykrzesać sił, żeby osiągnąć taki stan koszykarki spod Wawelu w dalszych fragmentach starały się utrzymywać mały, aczkolwiek bezpieczny dystans. Ewidentnie pewniej konstruowały poszczególne zagrania. Korzystnego położenia mistrzyń Polski nie pozbawiły nawet Erin Phillips i Magdalena Ziętara, znane z parkietów TBLK. Australijka stanęła naprzeciw poprzedniego, europejskiego pracodawcy, ale nie znalazła się w czołówce punktujących.

W decydującą batalię słowacki team wszedł przegrywając 40:48. Stało się wtedy jasne, że powinien zareagować, bo czas nieubłaganie mijał. Jednak "Dobre Anioły" pozostały bezradne. Przypomniała o sobie Gintare Petronyte, górując pod tablicami. Bez wątpienia pomogła koleżankom na finiszu. Zadanie nienagannie wypełniła także Lavender. Amerykanka znów pracuje na miano czołowego centra Euroligi. Póki co nie można mieć do niej większych zastrzeżeń. Uczestnik turnieju FinalEight z 2012 roku ostatecznie zwyciężył 68:55, pomyślnie inaugurując międzynarodowe zmagania.

Good Angels Koszyce - Wisła Can Pack Kraków 55:68 (18:15, 12:21, 10:12, 15:20)

Good Angels: Zirkova 14, Hruscakova 12, Krivacević 10, Jones 9, Phillips 4, Bar 4, Ziętara 2.

Wisła Can Pack: Lavender 22, Petronyte 16, Abdi 15, Quigley 13, Vandersloot 2.

Komentarze (3)
zimar
6.11.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Dobrze, że chociaż w słowackiej drużynie zapunktowała Polka, 
avatar
zasim
6.11.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Wisła Can Pack: Lavender 22, Petronyte 16, Abdi 15, Quigley 13, Vandersloot 2. TO ŻART? 
avatar
zielona
5.11.2014
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Dobre Polki hiszpanka wygrały mecz Brawo Toruń!!!!