- Mam nadzieję, że w końcu odpalimy tak jak wszyscy od nas tego oczekują włącznie z trenerem Rajkoviciem - mówił niedawno Robert Skibniewski na łamach naszego portalu. I odpalili. Śląsk Wrocław z bilansem 5-0 jest liderem TBL, a "Skiba" doskonale dowodzi poczynaniami kolegów na parkiecie.
[ad=rectangle]
W meczu z Jeziorem Tarnobrzeg rozgrywający wrocławskiego klubu popisywał się zagraniami niekonwencjonalnymi. A to podał piłkę pod nogami do wbiegającego Aleksandra Mladenovicia, a to popisał się znakomitymi fake passami, ale przede wszystkim był bezbłędny. W niespełna 24 minuty gry zdobył 13 punktów przy stuprocentowej skuteczności z gry (6/6), miał 7 asyst i 4 zbiórki przy tylko jednej stracie. Śląsk ze "Skibą" na parkiecie zaliczył +32 punkty.
Kapitan WKS-u doskonale rozumie koncepcję gry trenera Emila Rajkovicia i świetnie dyryguje grą kolegów na parkiecie. Dojrzał, gra odpowiedzialnie, ale przede wszystkim dla zespołu, za który jest odpowiedzialny.
- Dla nas najważniejsze było zwycięstwo - skomentował krótko ostatni mecz rozgrywający Śląska i reprezentacji Polski. I trudno się nie zgodzić, bo spotkanie było praktycznie bez historii. Wrocławianie musieli tylko utrzymywać wysoki poziom koncentracji żeby zgarnąć kolejne dwa punkty.
Skibniewski pierwsze szlify na wrocławskim parkiecie zbierał już w sezonie 2001/2002, a więc prawie 13 lat temu kiedy Śląsk był na szczycie. Teraz jako jeden z najbardziej doświadczonych graczy w zespole musi wziąć na siebie ciężar gry i z powrotem poprowadzić WKS do miejsca, które od ładnych kilku już lat czeka na dolnośląski klub. Wtedy "Skiba" był uczniem, dziś jest profesorem.