Trwa passa zwycięstw MKKS-u Rybnik (relacja)

Po efektownej wygranej nad Open Basket Pleszew, środowa potyczka z outsiderem rozgrywek miała być jedynie przetarciem dla rybnickiej drużyny. Tymczasem przez 30 minut spotkanie było zaskakująco wyrównane, głównie dzięki ambitnej postawie młodych koszykarzy z Wrocławia i rozluźnieniu w szeregach miejscowego zespołu.

W tym artykule dowiesz się o:

MKKS Rybnik przystąpił do środowej potyczki osłabiony brakiem najlepszego strzelca Stanisława Grabca, który w sobotniej batalii przeciwko Open Basket Pleszew doznał kontuzji pachwiny. Mimo tego przed spotkaniem nic nie wskazywało na tak dużą dawkę emocji. Młodzi koszykarze Ośrodka Szkolenia Sportowego Młodzieży z Wrocławia przegrali wszystkie dotychczasowe spotkania na drugoligowych parkietach i zajmowali ostatnie miejsce w rozgrywkach. Fakt ten podziałał demobilizująco na rybnickich zawodników, którzy przystąpili do meczu wyraźnie rozluźnieni. Początkowo jednak wszystko układało się po myśli gospodarzy. Po trafieniach Łukasza Ochodka przewaga miejscowych urosła nawet do 7 punktów (15:8). Chwilę później na parkiecie zameldowali się pierwsi zmiennicy a piłka po rzutach wolnych coraz częściej nie dochodziła celu. To wszystko zapowiadało niespodziewane emocje w dalszej części gry.

Wrocławianie rozpoczęli odrabianie strat już na początku drugiej kwarty. Nie minęły jeszcze 3 minuty w tej odsłonie a na tablicy wyników już pojawił się remis 22:22. Czas wzięty przez Łukasza Szymika niewiele zmienił, w związku z czym spotkanie stało się zaskakująco wyrównane. Młodzi i ambitni gracze z Dolnego Śląska nie przejmowali się pojedynczymi błędami i konsekwentnie realizowali założenia trenera Rafała Kalwasińskiego. Tymczasem w szeregach MKKS-u panował totalny chaos. Seria niepotrzebnych fauli oraz nader częste nieporozumienia w ofensywie wprowadziły irytację wśród zawodników. Wykorzystała to wrocławska młodzież, która w końcowych fragmentach drugiej kwarty zdobyła 9 punktów z rzędu. Tym samym przyjezdni schodzili do szatni z 5-punktowym bagażem przed drugą połową (39:34).

Z prowadzenia nie cieszyli się jednak zbyt długo, bowiem od początku trzeciej odsłony warunki dyktowali gospodarze. Znów nie do zatrzymania był Ochodek, którzy zakończył mecz z 32 punktami i 11 zbiórkami. Zaledwie po 3 minutach cała przewaga koszykarzy z Wrocławia została zniwelowana, co zmusiło trenera Kalwasińskiego do wzięcia czasu. Nie wybiło to z rytmu spadkowicza z 1. ligi, który zaczął także trafiać z obwodu. Dwie "trójki" Marcina Marczyka pozwoliły powiększyć skromną wciąż przewagę do 5 punktów (54:49). W tym czasie gospodarzom najwięcej problemów sprawiał duet obwodowych Kurzawa - Dylik, który zaprezentował kilka efektownych akcji.

Na początku ostatniej kwarty uaktywnił się także junior z Rybnika - Szymon Wziętek. Po jego celnym rzucie za trzy punkty i skutecznie wykonywanych rzutach wolnych przez Pawła Rajnholda, przewaga MKKS-u osiągnęła 10 "oczek" (68:58). To wyraźnie podłamało wrocławian, którzy do końca spotkania nie zagrozili już gospodarzom. Mimo tego, świetnie spisywał się Wojciech Leszczyński, do końca walczący o jak najkorzystniejszy wynik dla swojego zespołu. 16-letni rzucający z 20 punktami okazał się najskuteczniejszym zawodnikiem wśród pokonanych. Dzięki tej wygranej MKKS przesunął się na 2. miejsce w tabeli grupy B i tam pozostanie aż do pozostałych sobotnich potyczek.

- Mimo, że uczulałem graczy żeby podeszli poważnie do tego spotkania, nastąpił pewien element rozluźnienia. W pierwszej połowie trochę za wcześnie dałem pograć młodym graczom. Przez to właśnie wrocławski klub nieco się rozpędził. W drugiej części staraliśmy się już w większym stopniu to kontrolować. Dobrze, że tak się to skończyło. Ulegliśmy stylowi wrocławskiej drużyny, który nakręcał szybkie akcje. Im ten styl pasuje, bo są młodzi i wybiegani. My z kolei graliśmy w myśl zasady oni szybko, my jeszcze szybciej. To niestety mści się na drużynach, które nie są przystosowane do takiej gry. Jestem bardzo zadowolony z dotychczasowych meczów. Wykonaliśmy plan ponad normę, co nie oznacza, że składamy broń. Będziemy walczyć o zwycięstwo w każdym kolejnym meczu - powiedział po meczu Łukasz Szymik, szkoleniowiec MKKS Rybnik.

MKKS Rybnik - OSSM PZKosz Wrocław 83:74 (21:16, 13:23, 27:19, 22:16)

MKKS: Ł. Ochodek 32 (11 zb), M. Marczyk 13, P. Rajnhold 11, J. Rduch 11, A. Anduła 6, A. Białdyga 5, S. Wziętek 5, Ł. Piórkowski 0, M. Sidor 0, T. Gołysz 0, K. Gitner 0, D. Czkór 0.

OSSM: W. Leszczyński 20, B. Rabe 11, A. Cichoń 10, P. Kurzawa 9, M. Błaszczyk 9, R. Chrobok 6, S. Maciołek 5, F. Dylik 4, T. Szczerba 0, A. Raczek 0.

Komentarze (0)