Spacerek Turowa w Tarnobrzegu

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

PGE Turów Zgorzelec nie miał zbyt trudnej przeprawy w Tarnobrzegu z Jeziorem. Tylko na początku zawodów wynik był na styku. Potem goście dyktowali warunki na parkiecie.

PGE Turów Zgorzelec z minuty na minutę powiększał przewagę i właściwie po pierwszej kwarcie było wiadomo, że zwycięży. Do przerwy Turów zdobył 60 punktów i zastanawiano się o ile przekroczy granicę 100 oczek. Goście zagrali swój basket i pewnie zwyciężyli. - Nie spodziewaliśmy się łatwego meczu. Przyjechaliśmy skoncentrowani i nastawieni bojowo na wygraną. Przygotowywaliśmy się do tej potyczki jak do każdej innej. Chcieliśmy grać swoją koszykówkę. Pokazaliśmy wyższość nad Jeziorem - powiedział zawodnika Turowa Michał Chyliński. Turów zagrał na bardzo wysokiej skuteczności. 72 proc. Trafionych rzutów z gry to naprawdę bardzo dobry rezultat. Nie często zdarza się, żeby aż tyle prób było celnych. - Bardzo dobrze graliśmy w szybkim ataku, stąd taki wysoki rezultat. Taki jest nasz styl - dodał Chyliński. [ad=rectangle] Mistrzowie Polski urządzili sobie trening strzelecki w tarnobrzeskiej hali. 119 punktów nie zdarza się na polskich parkietach zbyt często. Trzeba jednak także stwierdzić, że mecz ogólnie należał do takich z gatunku dużo ataku, mało obrony. Ponad 200 oczek zdobytych łącznie przez obie ekipy to chyba jeden z najwyższych w historii polskiego basketu. - To po prostu był taki mecz ataku. Rywale także rzucili sporo tych punktów. Kibicom mógł się podobać ten pojedynek. To jeden z wyższych wyników w historii polskiej ligi. Nie przypominam sobie, żebyśmy kiedykolwiek rzucili tyle punktów. Może ze dwa razy było gdzieś podobnie - zakończył Michał Chyliński.

Źródło artykułu: