Dla Denisa Ikovleva było to pierwsze, oficjalne spotkanie w barwach Śląska Wrocław. Ukrainiec spisał się bardzo przyzwoicie. W ciągu 28 minut spędzonych na parkiecie zdobył 11 punktów (4/5 z gry, 1/2 z linii) i miał sześc zbiórek.
- Starałem się być bardzo agresywny podczas całego spotkania. Nie ukrywam, że chciałem zmazać plamę po fatalnych, dwóch meczach, które rozegraliśmy na turnieju we Wrocławiu. Wówczas kompletnie nie byłem sobą. Byłem bardzo rozczarowany swoją postawą. Chciałem coś udowodnić. Uważam, że w środę wypadłem całkiem nieźle jak na debiut. 11 punktów napawa optymizmem - podkreśla Ukrainiec.
[ad=rectangle]
Wrocławianie nieźle rozpoczęli środowe zawody, bo od prowadzenia 8:1 i 13:4, ale z biegiem czasu to zgorzelczanie zaczęli narzucać swoje tempo gry. Para Nemanja Jaramaz-Michał Chyliński była nie do zatrzymania dla wrocławskich defensorów.
Jeszcze po trzech kwartach ekipa Emila Rajkovicia traciła do mistrzów Polski siedem oczek. Decydująca dla losów spotkania okazała się ostatnia odsłona. W niej zgorzelczanie odjechali Śląskowi na bezpieczną przewagę, którą dowieźli do końca meczu.
- Graliśmy naprawdę dobrze przez 30 minut, ale później gospodarze przyspieszyli i nam odjechali. Trochę nam w czwartej kwarcie zabrakło paliwa. Niestety trzeba zdać sobie sprawę z faktu, że wciąż nasza rotacja nie jest optymalna. Uważam, że już niedługo pokażemy wszystkim na co nas tak naprawdę stać - zauważa Ikovlev.