Choć kryzys finansowy na świecie nie cieszy żadnej drużyny, nie tylko koszykarskiej, chwilową korzyść z tego tytułu może odnieść Real Madryt. Włodarze "Królewskich" od dłuższego czasu poszukują zawodnika, który mógłby zająć miejsce Lazarosa Papadopulosa w meczowej dwunastce. Trener Joan Plaza jest bardzo niezadowolony z formy, jaką prezentuje obecnie grecki Mistrz Europy z Serbii (2005) oraz Wicemistrz Świata z Japonii (2006). Mierzący 210 cm 28-latek notuje w ACB zaledwie 3 punkty oraz 1,5 zbiórki na mecz i tylko nieco lepiej wiedzie mu się w rozgrywkach Euroligi - 4 punkty i 2,3 zbiórki.
Z tego właśnie tytułu działacze Realu, jak i pierwszy szkoleniowiec są zdania, iż najlepszym dla zespołu wyjściem z tej sytuacji byłoby pozbycie się greckiego centra i sprowadzenie do drużyny kogoś nowego. Na chwilę obecną najpoważniejszym kandydatem jest Serb Ratko Varda, który w przeszłości reprezentował już barwy madryckiego klubu. Varda póki co jest związany jeszcze kontraktem z Żalgirisem Kowno, lecz to tylko formalność. Stołeczny zespół z Litwy jest dłużny Vardzie przynajmniej dwie miesięczne pensje. To rezultat światowego kryzysu finansowego, a także wycofania się miasta Kowna ze współsponsorowania koszykówki. Wiadomo również, że nie tylko Serb grał w stołecznym zespole od pewnego czasu tylko na słowo honoru. Każda sytuacja ma jednak swoje granice, które według Vardy, właśnie zostały przekroczone. - Nie chcę tej sytuacji komentować w szczegółach. Żalgiris zalegał mi od pewnego czasu z płatnościami, więc postanowiłem wyjechać z Kowna we wtorek i udać się w inne miejsce. Na temat transferu do Real nie wypowiem się w żaden sposób. Na razie wraz z moim agentem będziemy chcieli odzyskać dług - powiedział serbski zawodnik jednemu z zagranicznych portali. Tajemnicą poliszynela jest również fakt, iż Varda od pewnego czasu był persona non grata w Kownie, gdyż krytykował w mediach postępowanie zarządu. Wypowiadał się także negatywnie na temat trenera Rimantasa Grigasa, dając tym samym upust swojej złości, związanej ze spędzaniem małej ilości minut na parkiecie.
W kwestii sprowadzenia Vardy do Madrytu istnieje jednak i druga, znacznie poważniejsza, przeszkoda - kontrakt Papadopoulosa. Grecki wieżowiec parafował przed dwoma laty nową umowę z Realem, która gwarantuje mu zarobki na poziomie 2,3 miliona euro. Działacze kastylijskiego klubu pragnęli znaleźć nowego pracodawcę dla centra już minionego lata, lecz wszystkich chętnych odstraszała właśnie owa kwota. Klub, który chciałby pozyskać zawodnika, miałby dwa wyjścia. Albo przejąć olbrzymi kontrakt gracza, albo zapłacić słone odszkodowanie Realowi i negocjować indywidualnie z koszykarzem kolejną umowę.
Mierzący 213 cm, 29-letni Varda w swojej karierze grał w wielu znakomitych ekipach. Pierwsze kroki stawiał w Crvenej Zvezdzie Belgrad, by później przenieść się do lokalnego rywala - Partizana. Następnie występował, choć to słowo jest mocno na wyrost, w Detroit Pistons. Po epizodzie (ledwie 1 mecz, 5 punktów) z NBA, parafował umowę z Olimpiją Lublana, by w kolejnych latach grać dla Besiktasu Stambuł czy BC Kijów, aż wreszcie przed sezonem 2006/2007 trafić do Realu. W drużynie tej zawodnik wystąpił w 25 spotkaniach rzucając przeciętnie 6 punktów oraz notując 3,4 zbiórki w każdym z nich. Sezon następny Varda również zaczął w stołecznym zespole, lecz w październiku został wypożyczony do Vive Minorki, gdzie zdobywał średnio 9,6 punktu oraz 3,9 zbiórki na mecz.
Jako ciekawostkę można podać fakt, iż koszykarz posiada paszport serbski, choć urodził się w miejscowości Bosanska Gradiska na terenie dzisiejszej Bośni i Hercegowiny. Stało się tak, gdyż jego serbscy rodzice odmówili przyjęcia bośniackiego obywatelstwa dla syna.