Paweł Leończyk już w trakcie sezonu narzekał na uraz kolana. Wówczas po diagnozie okazało się, że polski podkoszowy ma zapalenie ścięgna i musi otrzymać specjalny zastrzyk, który wyłączył go z gry na około dwóch tygodni. Zawodnik przez kontuzję nie mógł wystąpić w Meczu Gwiazd.
[ad=rectangle]
Teraz jednak przerwa od koszykówki będzie nieco dłuższa, o czym mówi sam zawodnik. - Ten zastrzyk w sezonie był bardziej na zasadzie tego, żeby podleczyć ten uraz, a nie go w pełni zaleczyć, tak jak to ma miejsce teraz. To jest taki uraz, że po prostu trzeba odpocząć i nic nie robić, żeby go w pełni wyleczyć - zaznacza Leończyk, który w końcówce sezonu zasadniczego grał i trenował na tabletkach przeciwbólowych. Nie chciał opuścić żadnego meczu Trefla. Polski podkoszowy w znaczący sposób przyczynił się do zdobycia brązowego medalu.
Jego dobrą grę zauważył trener Mike Taylor, który powołał go do szerokiej kadry Polski. Jednakże udział zawodnika w zgrupowaniu jest wątpliwy. Obaj panowie rozmawiali już na ten temat. - Na pewno na początek zgrupowania będzie mi bardzo trudno się pojawić, bo z tego co wiem, ten okres kuracji ma potrwać 5-6 tygodni. Rozmawiałem z trenerem Taylorem i on doskonale zdaje sobie sprawę z tej sytuacji. Z tego co wiem to szkoleniowiec chce, żeby ostatni zawodnik pojawił się na zgrupowaniu do 10 lipca - podkreśla Leończyk, który przyznaje, że nie chce podejmować zbytniego ryzyka.
- Chcę to ryzyko zmniejszyć do minimum albo go w ogóle nie podejmować, bo boję się takiej sytuacji, że nie doleczę się do końca, a pojadę na kadrę i to się odbije na mojej grze w klubie. Na razie wygląda to tak, że będę musiał coś wybrać - mówi gracz Trefla Sopot.