Karol Wasiek: Co oznacza to zwycięstwo Trefla Sopot w kontekście całej rywalizacji, która toczy się do trzech wygranych? Coś się zmieniło po tym waszym triumfie?
Adam Waczyński: Myślę, że uwierzyliśmy przede wszystkim w to, że potrafimy z nimi wygrać. Tak naprawdę walką, chęcią zwycięstwa możemy osiągnąć bardzo dużo. W tym momencie jest 1:1 i gramy jakby od początku. Tylko, że teraz to my mamy przewagę parkietu. Będziemy się starali uprzykrzyć im życie, grać najlepiej jak potrafimy. Wiemy, że jesteśmy w stanie z nimi nawiązać równorzędną walkę.
[ad=rectangle]
Co się zmieniło w waszej grze w stosunku do tego pierwszego meczu?
- Graliśmy agresywniej. Gospodarze w pierwszym meczu byli bardzo agresywni wobec nas i my nie umieliśmy na to odpowiedzieć. W tym spotkaniu było zupełnie inaczej pod tym względem. Graliśmy na kontakcie i to przynosiło dobre efekty.
[b]
W tym drugim meczu poprawiliście znacznie grę w defensywie. Faktycznie tak było?[/b]
- To prawda. W pierwszej połowie gospodarze zbierali nam za dużo piłek i to była nasza największa bolączka, ale w drugiej odsłonie poprawiliśmy ten element i dzięki temu mogliśmy świętować to zwycięstwo. Twarda obrona i zbiórki w obronie były kluczowe w tym spotkaniu.
Wygraliście ten mecz, mimo że mieliście zaledwie 14-procentową skuteczność za trzy!
- Jak widać - mamy pewne rezerwy w swojej grze. Gdyby "siedział" nam ten rzut, to ten wynik byłby jeszcze wyższy. Zdajemy sobie sprawę z faktu, że nie gramy doskonale w każdym meczu, ale wolą walki, determinacją, udowadniamy, że potrafimy wygrać z mistrzem Polski.
Nawet nie "złamała" was informacja o braku Sarunasa Vasilauskasa...
- Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że Sarunas może nie zagrać w tym spotkaniu, ale to są play-offy i tutaj nie można się użalać nad sobą. Trzeba twardo walczyć. Cieszy na pewno fakt, że potrafiliśmy się wznieść na wyżyny swoich umiejętności i wygrać ten mecz. Aczkolwiek to jak na razie jest tylko jedno zwycięstwo, a gra się przecież do trzech wygranych.
Widzę, że bardzo spokojnie podchodzicie do sprawy. Nie ma raczej wielkiej euforii...
- Tak. Dominuje spokój, bo jak na razie jest 1:1. Mistrz jest podrażniony i zdajemy sobie sprawę z faktu, że to oni są cały czas faworytem tej rywalizacji. Asseco też wygrało jedno spotkanie w Zielonej Górze, ale gracze Uvalina się zmobilizowali na tyle, że wygrali dwa kolejne mecze. Nastawiamy się na ciężki bój w Ergo Arenie, ale nasze morale znacznie się podwyższyły.
Zmęczenie jest duże?
- Zmęczenie jest cały czas, ale musimy z nim walczyć. Nie ma jednak miejsca na usprawiedliwienia i tłumaczenia. Musimy dawać z siebie wszystko.