Łukasz Wiśniewski: Dysponujemy tak dużą siłą, że AZS musiał wreszcie "pęknąć"

PGE Turów Zgorzelec od wtorku jest już w półfinale Tauron Basket Ligi. Cały czas jednak czeka na swojego przeciwnika z pary Anwil Włocławek - Rosa Radom.

PGE Turów Zgorzelec jako pierwszy w Tauron Basket Lidze awansował do półfinału. Wicemistrzowie Polski pokonali AZS Koszalin 3:0 w rywalizacji ćwierćfinałowej. We wtorek podopieczni Miodraga Rajkovicia wygrali 94:74. Wysoką przewagę goście osiągnęli jednak dopiero w czwartej kwarcie (22:9).

[ad=rectangle]

- W play-offach nie jest sztuką wygrać jedno spotkanie - ale sztuką jest zwyciężyć w drugim i trzecim spotkaniu i to z tą samą ekipą. AZS do pewnego momentu się trzymał, ale dysponujemy tak dużą siłą, że AZS musiał wreszcie "pęknąć" - podkreśla Łukasz Wiśniewski, który cieszy z faktu, że jego zespół może trochę dłużej odpocząć do rywalizacja półfinałowej.

- Najważniejsze, że wygraliśmy trzy pierwsze spotkania i mamy nieco więcej czasu na regenerację. Cały czas czekamy na rywala - dodaje były zawodnik AZS-u Koszalin.

W drugim meczu Wiśniewski nabawił się kontuzji stawu skokowego, ale mimo wszystko był gotowy do gry na trzecie spotkanie. - Z tym zdrowiem mogłoby być znacznie lepiej. Odczuwam cały czas skręcenie. Nie jest jednak tak źle, jak się początkowo wydawało. Musimy sobie jakoś radzić, bo wypadł nam Tony Taylor. Zostałem przestawiony na jedynkę, ale mam tylu kolegów dookoła, że nawet ja sobie daję z tym radę - ocenia gracz PGE Turowa Zgorzelec.

W niedzielę zgorzelczanie cały czas jednak czeka na swojego przeciwnika z pary Anwil Włocławek - Rosa Radom. - Wolałbym grać z Anwilem Włocławek, bo jest bliżej Torunia - mojego rodzinnego miasta. Mogłoby przyjechać znacznie więcej moich znajomych - mówi Wiśniewski.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: