Była 23. minuta pierwszego spotkania play-off między Anwilem Włocławek a Rosą Radom i goście prowadzili 54:52, kontrolując wydarzenia na parkiecie mniej więcej od końca pierwszej kwarty. Niestety dla nich, była to również minuta, w której kontuzji nabawił się Kamil Łączyński.
- Schodząc z parkietu, Kamil powiedział tylko jedno: "nie jest dobrze". Tym samym należy podejrzewać, że jego uraz jest poważny, ale tak naprawdę cokolwiek będziemy mogli powiedzieć dopiero po badaniach - powiedział trener Rosy, Wojciech Kamiński, na konferencji prasowej.
Łączyński zderzył się w walce o piłkę z jednym z zawodników Anwilu i prawdopodobnie skręcił staw skokowy. Bez niego, Rosa grała coraz mniej zespołowo w ataku i ostatecznie przegrała pierwsze starcie play-off 77:83, choć po kilku celnych trójkach Jakuba Dłoniaka prowadziła nawet 75:71.
Póki co nie ma pewności kiedy Łączyński wróci na parkiet, ale istnieje prawdopobieństwo, że opuści ćwierćfinały. W sobotę natomiast na pewno nie zagra.
Po stronie Anwilu równie groźnie wyglądajęcego urazu doznał Michał Sokołowski.
Drugie starcie obu zespołów w sobotę, również w Hali Mistrzów.