Karol Wasiek: Pamiętam, jak trzy miesiące temu rozmawialiśmy po meczu w Gdyni, gdzie te nastroje były mocno minorowe, teraz wydaje się, że sytuacja jest zgoła odmienna. Zgodzi się pan z tym stwierdzeniem?
Tomasz Jankowski: Wiem, w którą stronę idziemy i jak wyglądają sytuacje, na które zwracam uwagę. Niektóre z nich ewoluują w dobrą stronę. Gramy na pewno lepiej w obronie. To jest największa zmiana w tym zespole. Próbujemy w dalszym ciągu grać agresywnie w ataku. Ostatnio sprawdzałem statystyki i przed meczem wyjazdowym z Asseco Gdynia - byliśmy zespołem w dolnych "szóstkach", które oddaje najwięcej rzutów i wymusza przewinień. To jest jakby wpisane w tę koncepcję. Inną sprawą jest efektywność takich akcji i procent zdobywanych punktów.
Przez te trzy miesiące otworzył pan kilku zawodników. Ta rotacja wygląda już nieco inaczej...
- Na pewno. Rotacja się zmienia, bo zmieniają się sytuacje wewnątrz drużyny. Trener musi reagować na to, co się dzieje. Dwa miesiące temu przyszedł do zespołu Maciej Strzelecki i ta rotacja całkowicie się zmieniła. Niestety doznał kontuzji i teraz Nikola wrócił do większej ilości minut.
Transfer Strzeleckiego okazał się strzałem w dziesiątkę?
- Uważam, że to była jedna z lepszych decyzji w tym sezonie. Nie znałem tego chłopaka przed przyjściem do nas, ale czasami tak życie się układa, że trzeba zaryzykować. Swoim zaangażowaniem, energią - dał dużo zespołowi i życzę mu, żeby jak najszybciej doszedł do zdrowia i znów powalczył w ekstraklasie.
Mimo walki w Gdyni ponieśliście kolejną porażkę...
- To prawda, że to kolejny mecz przegrany, aczkolwiek uważam, że to zwycięstwo w Gdyni byłoby dużą niespodzianką. Chłopacy pokazali charakter, walczyliśmy jak równy z równym. Zawsze, niestety, czegoś brakuje. Nie ma jednak teraz czasu nawet, żeby pójść na salę i to poprawiać. Gramy dwa mecze w tygodniu i sami zawodnicy muszą pokazać na co ich stać.
Asseco jest za silnym rywalem dla Polpharmy?
- Trzeba zwrócić uwagę na fakt, że zespół trenera Dedka dysponuje naprawdę doświadczonymi koszykarzami, którzy potrafią kontrolować sytuację na boisku. To było widać w tych dwóch ostatnich minutach tego meczu, czy poprzedniego w Starogardzie Gdańskim. Mają takich zawodników, na których my odpowiedzi nie mamy. W dodatku daliśmy sobie za dużo piłek zebrać w tym spotkaniu. Gospodarze z Gdyni mieli aż o ponad 10 zbiórek więcej.
O co gra Polpharma w tych czterech ostatnich meczach?
- Każdy wygrany mecz będzie sympatyczną sytuacją. Gramy o zajęcie dziesiątego miejsca, ale chcemy też udowodnić, że chłopcy potrafią coś więcej, niż to, co pokazali w dotychczasowych meczach.
Co dalej z Polpharmą i pańską osobą w tym klubie?
- Na tym etapie jest zbyt wcześnie, żeby mówić cokolwiek o przyszłości. Być może prezes Olszewski ma większą wiedzę na ten temat. Skupiam się na pracy, którą mam do wykonania w tym sezonie. Na razie żadnych rozmów o przyszłości nie było.