Twarde Pierniki zakończyły sezon zasadniczy mocnym akcentem. Torunianie pokonali we własnej hali bezpośredniego rywala w rywalizacji o wygranie I ligi - MOSiR PBS Bank KHS Krosno. Postawa graczy z grodu Kopernika mogła napawać optymizmem. - Ostatnie mecze pokazały nam, czego brakuje. Padły mocne słowa i zagraliśmy tego, czego oczekuje od nas trener. Za tym idzie wynik, który jest na tablicy. Jak będziemy to kontynuować to wszystkie spotkania będą tak wyglądać. Wróciliśmy do naszej gry, która jest efektywna i efektowna - stwierdził Łukasz Żytko.
Ostatni mecz zakończył się dla kapitana toruńskiej drużyny krwawieniem z ręki. Jednak po meczu Łukasz Żytko nie wiedział, jak doszło do rozcięcia. - Ktoś mnie musiał podrapać. Tylko takie delikatne zadrapanie. Nie wiem nawet, kiedy to się stało. Pewnie pod koniec meczu. Inaczej nie mógłbym kontynuować gry - powiedział w rozmowie rozgrywający Polskiego Cukru SIDEn Toruń.
Fotel lidera tabeli po rundzie zasadniczej oznacza, że torunianie będą mieli przewagę parkietu. Dwa pierwsze mecze w serii zostaną rozegrane w toruńskim Spożywczaku, następne dwa na parkiecie rywala. Ewentualny decydujący pojedynek również odbędzie się w grodzie Kopernika. Jednak zdaniem kapitana toruńskiej drużyny do meczu numer 5 raczej nie dojdzie. - Będziemy chcieli jeździć na wyjazdy tylko na jeden mecz. Wygramy dwa u siebie i z takim nastawieniem będziemy jechać do przeciwnika. Mecz z MOSiR Krosno pokazał nam, że jesteśmy dobrzy i idziemy w dobrym kierunku.
W pierwszej rundzie play-off Polski Cukier SIDEn Toruń zmierzy się z Wikaną Start SA Lublin. Jednak nie miało to wielkiego znaczenia dla zawodnika Twardych Pierników. Kapitan toruńskiej drużyny nie miał wymarzonego rywala w ćwierćfinale I ligi koszykówki. - Sport jest przewrotny. Nie ma tu łatwych drużyn. Czołowa ósemka jest bardzo wyrównana. Jeżeli chcemy wywalczyć awans z pierwszego miejsca to musimy wygrać z każdym. Nie ma różnicy: czy teraz, czy później - zakończył rozmowę Łukasz Żytko.