Marcin Gortat po serii sześciu meczów z rzędu z co najmniej 12 punktami, zanotował słabsze spotkanie. Nasz rodak wykorzystał trzy z siedmiu prób z gry, co dało mu w sumie sześć punktów. Łodzianin do swojego dorobku dopisał również 11 zbiórek, asystę oraz blok.
Gortat zagrał podobnie jak reszta jego kolegów, czyli poniżej swoich możliwości. Wizards po kapitalnej drugiej kwarcie (40:19) prowadzili różnicą nawet 16 punktów, z kolei w czwartej kwarcie było jeszcze 91:80. W końcowym fragmencie Bobcats zanotowali serię 19:4 i nie pozwolili podopiecznym Randy'ego Wittmana cieszyć się z pierwszego od sześciu lat awansu do play off.
- Przegraliśmy ten mecz oddając naszym rywalom zbyt dużo posiadań w ofensywie - podkreślał Drew Gooden, rezerwowy podkoszowy Wizards. - Graliśmy bardzo dobrą pierwszą połowę i myśleliśmy, że to jest nasz wieczór. Oni jednak potrafili nas pokonać - kręcił głową Al Harrington, zmiennik w ekipie Czarodziei.
21 punktów dla zwycięzców uzbierał Kemba Walker, z kolei Al Jefferson dołożył 19 punktów i 11 zbiórek. Wśród pokonanych 20 oczek zgromadził Bradley Beal, a lider John Wall miał tylko 10 punktów (6/14 z gry) i pięć strat.
Bobcats teoretycznie mają jeszcze szanse na przegonienie Wizards, którzy z bilansem 38-36 zajmują 6. miejsce. Poniedziałkowi pogromcy ekipy Gortata mają 36 wygranych i 38 porażek.
Charlotte Bobcats - Washington Wizards 100:94 (25:20, 19:40, 26:20, 30:14)
(Walker 21, Jefferson 19, Douglas-Roberts 18 - Beal 20, Webster 14, Gooden 12)
Jeszcze kilka tygodni temu starcie Spurs z Pacers byłoby wielkim widowiskiem, przez niektórych nazywanych nawet przedwczesnym finałem NBA. Tymczasem Indiana znajduje się w ogromnym kryzysie, a Ostrogi śrubują niesamowitą serię zwycięstw, która obecnie wynosi 18 kolejnych meczów.
- Cieszymy się z tej serii i z wygranej, która była dla nas ważna. Mamy nadzieję, że zakończymy sezon zasadniczym zdrowi i przystąpimy do play off z taką pewnością siebie jaką prezentujemy teraz - powiedział Tim Duncan, lider Spurs.
Z kolei Pacers w ostatnich tygodniach grają dramatycznie. Przegrali trzy spotkania z rzędu, a marzec zakończyli na minusie (8-9) z najniższą średnią punktów w całej lidze! W poniedziałek przegrywając 77:103 doznali najwyższej porażki we własnej hali.
- Nie wiem co się z nami dzieje. Może powinniśmy wszyscy pójść na jakąś terapię? - pytał Roy Hibbert, center Indiany, która podobnie jak reszta jego kolegów obniżyli loty i stracili 1. miejsce na Wschodzie.
22 punkty dla zwycięzców uzbierał Tony Parker, z kolei w ekipie Pacers 16 oczek wywalczył Paul George.
Potknięcie Pacers wykorzystali koszykarze Miami Heat, którzy pokonując Toronto Raptors 99:93 wysunęli się na czoło Konferencji Wschodniej. LeBron James mimo problemów z plecami uzbierał 32 punkty, osiem asyst i siedem zbiórek.
- Nie rozmawialiśmy o tym i raczej nie będziemy, skupiamy się na naszej grze. Kto jest na którym miejscu, jest sprawą drugorzędną. My chcemy udanie zakończyć sezon i mamy przed sobą jeszcze sporo pracy - powiedział James.
Pozostałe mecze:
Indiana Pacers - San Antonio Spurs 77:103
(George 16, Hibbert 15, Stephenson 15 - Parker 22, Diaw 14, Leonard 13)
Atlanta Hawks - Philadelphia 76ers 103:95
(Millsap 28, Williams 22, Teague 12 - Young 23, Anderson 19, Carter-Williams 16)
Detroit Pistons - Milwaukee Bucks 116:111
(Monroe 28, Smith 26, Jennings 20 - Knight 25, Sessions 20, Adrien 16)
Miami Heat - Toronto Raptors 93:83
(James 32, Bosh 18, Andersen 13 - Vasquez 17, DeRozan 16, Valanciunas 14)
Chicago Bulls - Boston Celtics 94:80
(Dunleavy 22, Noah 19, Butler 18 - Bass 18, Bayless 18, Humphries 11)
Minnesota Timberwolves - Los Angeles Clippers 104:114
(Love 20, Dieng 14, Martin 12 - Collison 28, Paul 22, Barnes 19)
New Orleans Pelicans - Sacramento Kings 97:102
(Morrow 23, Davis 22, Evans 15 - Cousins 35, Gay 22, McCallum 22)
Denver Nuggets - Memphis Grizzlies 92:94
(Mozgow 23, Faried 17, Foye 13 - Randolph 20, Lee 19, Conley 19)
Utah Jazz - New York Knicks 83:92
(Hayward 18, Burks 17, Favors 13 - Anthony 34, Chandler 15, Smith 13)