Lance Jeter mógł sprawić, że zwycięstwo zapisaliby koszykarze Trefla Sopot, dla których było to jedno z lepszych spotkań w tym sezonie, o ile nie najlepsze. Sopocianie pokazali, że gdy wzniosą się na szczyt swoich możliwości, to mogą sporo namieszać w górnych rejonach tabeli. W niedzielny wieczór byli o krok od zwycięstwa.
Trzeba jednak powiedzieć, że spotkanie mogło się podobać kibicom, którzy przybyli do Hali Stulecia. To właśnie w tej hali sopocianie święcili największe triumfy i w niedzielny wieczór atmosfera na trybunach w najważniejszych momentach przypominała nieco tę z czasów mistrzowskich.
W niedzielnym meczu było wszystko to, co kibice koszykówki lubią najbardziej - emocje, wsady, niesamowite rzuty oraz dramatyczna końcówka, w której obie strony miały szanse na zwycięstwo. Ostatecznie to zielonogórzanie wygrali w Hali Stulecia 89:88.
- Myślę, że kibicom te spotkanie mogło się podobać, bo było mnóstwo zmian prowadzenia. Na dodatek była dramatyczna końcówka, w której było niemal wszystko. Uważam, że było to miłe widowisko dla oka - podkreślał zaraz po zakończeniu spotkania Przemysław Zamojski, gracz Stelmetu Zielona Góra. Skrzydłowy reprezentacji Polski zdobył w tym meczu 16 punktów.
- Uważam, że to wielkie zwycięstwo dla naszego zespołu. Graliśmy naprawdę nieźle, poza tą drugą kwartą, gdzie mieliśmy spore problemy po obu stronach parkietu. Nie mogliśmy nic trafić, strasznie się frustrowaliśmy, poza tym obrona nie wychodziła, ale przetrzymaliśmy ten moment i udało się go wygrać. Od trzeciej kwarty graliśmy z wielkim charakterem - uważa z kolei Łukasz Koszarek, rozgrywający Stelmetu Zielona Góra, który rzucił aż 24 punkty i miał 9 asyst.