Matthew Rosinski w barwach Kotwicy Kołobrzeg rozegrał jak na razie pięć spotkań. Amerykanin trafił do zespołu Tomasza Mrożka w miejsce Jordana Callahana, który odszedł do Anwilu Włocławek. Rosiński średnio uzyskuje 19,2 punktów, 5,8 zbiórek oraz 5,2 asyst. Z jego postawy zadowoleni są zarówno działacze, jak i trener Mrożek.
W ostatnim spotkaniu ze Śląskiem Wrocław Rosiński znów udowodnił, że Kotwica może na niego liczyć. Amerykanin w ciągu 33 minut zdobył 19 punktów. Po meczu gracz był nieco poirytowany kolejną porażką jego zespołu - notabene dziewiętnastą w tym sezonie.
- Zaczęliśmy bardzo dobrze to spotkanie, kierowaliśmy dużo piłek pod kosz i to przynosiło efekty. Mieliśmy wszystko dobrze poukładane, ale później nasz plan na grę rozleciał się i goście z Wrocławia to wykorzystali. W dodatku zaczęliśmy oddawać rzuty z bardzo trudnych pozycji i to nam nie pomagało - komentuje Rosiński, który jest zdania, że jego drużyna popełniła w tym spotkaniu zbyt dużo prostych błędów.
- Popełnialiśmy głupie straty, co nie może nam się zdarzać z takim zespołem, jak Śląsk Wrocław, w której jest wielu doświadczonych zawodników. Musimy na to uważać, bo taki gracz jak Skibniewski wykorzystuje każdy, nawet najmniejszy błąd - zaznacza rozgrywający Kotwicy Kołobrzeg.
W piątek on i jego koledzy zmierzą się na wyjeździe z Asseco Gdynia. - Prawda jest taka, że musimy usiąść i porozmawiać o naszej grze, tak aby wyeliminować błędy i zacząć spisywać się lepiej w kolejnych meczach. Mam nadzieję, że już od najbliższego spotkania zaczniemy to pokazywać - zauważa Rosiński.