W środę na parkiecie był prawdziwym wirtuozem. Dyrygentem zespołu, który spokojnie kontrolował rytm gry i pewnie pokonał rywala. Łukasz Koszarek, bo o nim mowa, zakończył pojedynek z Anwilem Włocławek z dorobkiem 16 punktów, ośmiu asyst, czterech zbiórek, czterech przechwytów, choć miał również cztery straty. W żaden sposób nie rzutowały one jednak na ogólne, bardzo dobre wrażenie, jakie pozostawił po sobie rozgrywający.
- Bardzo lubię grać tutaj w Hali Mistrzów. To świetny obiekt, typowo koszykarski, a w dodatku mam dobre wspomnienia stąd. Ogółem zagraliśmy dobre zawody i zasłużyliśmy zwycięstwo - mówił zawodnik, który poprowadził Stelmet do zwycięstwa 77:68 i była to pierwsza wygrana mistrza Polski po dwóch wcześniejszych porażkach na zakończenie sezonu zasadniczego.
We Włocławku Koszarek po raz trzeci w tym sezonie grał przeciwko Jordanowi Callahanowi, choć w poprzedniej części sezonu rywalizował z Amerykaninem, gdy ten reprezentował jeszcze barwy Kotwicy Kołobrzeg. Po raz pierwszy natomiast okazał lepszy od swojego rywala pod względem indywidualnym, wszak playmaker Anwilu zdobył ledwie osiem oczek (2/9 z gry), miał trzy asysty i dwie zbiórki.
- Jordan to dobry zawodnik, który dużo widzi, potrafi przymierzyć z daleka, ale jest też bardzo młody i często zdarza się, że nie do końca potrafi opanować emocje. Na pewno to dobry gracz, przydatny dla Anwilu, ale akurat my zagraliśmy dzisiaj przeciwko niemu bardzo agresywnie i wyłączyliśmy go z gry - dodawał Koszarek.
W pierwszej części spotkania Koszarek tylko raz trafił do kosza, oddając pole do popisu w ataku innym zawodnikom. Po zmianie stron jednak zdobył 14 z 37 punktów drużyny. Trafił również bardzo ważną trójkę równo z końcem trzeciej kwarty.
Akcję wcześniej bowiem Piotr Pamuła rzutem za dwa zmniejszył dystans do Stelmetu na siedem oczek (49:56) i na zegarze pozostawały ledwie cztery sekundy do końca tej części spotkania. Koszarek tymczasem zdążył przekozłować cały parkiet i oddać celną trójkę, która ponownie pozwoliła uciec zielonogórzanom na 10 oczek.
- Były momenty, w których drużyna potrzebowała moich asyst i podań, ale były również takie, w których potrzebowała punktów i ja starałem się dać zarówno jedno, jak i drugie. To na pewno jest dla nas ważna wygrana, która pozwoliła zacząć fazę szóstek optymistycznie. Liczę, że w kolejnych spotkaniach będzie tak samo - zakończył playmaker Stelmetu.
Koszykarze mistrza Polski założyli sobie cel wygrania wszystkich 10 meczów w tej fazie sezonu. Czy im się powiedzie? Z tak skutecznie grającym Koszarkiem z pewnością są bliżej realizacji tego celu.
[b][url=http://www.facebook.com/Koszykowka.SportoweFakty]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
[/url][/b]