HOP
J.P. Prince - wyczyn Amerykanina nie mógł umknąć naszej uwadze. Triple-double to bowiem wyższa szkoła jazdy, nawet jeśli przeciwnik nie był z najwyższej półki. Sęk w tym, że Asseco Gdynia dysponowało świetną defensywą, a mimo to nie zdołało powstrzymać Prince'a, który zagrał fantastycznie. Można się do niego przyczepić, ale w tej sytuacji nie wypada - 22 punkty, 10 zbiórek i 10 asyst mówi w tym przypadku wszystko. Oby więcej takich występów.
Vladimir Dragicević - znalazł się na liście HOP nie tylko ze względu na niezły mecz przeciwko starogardzkiej Polpharmie, w którym zdobył 16 punktów i zebrał 11 piłek (double-double). Czarnogórzec ma regularność, o której większość zawodników Stelmetu może tylko pomarzyć, a to również istotne. Tylko w czterech meczach nie zdołał przekroczyć granicy 10 punktów, ale po raz ostatni dwa miesiące temu.
Krzysztof Szubarga - wrócił na polskie parkiety w dobrym stylu. Brakowało go. Nie zachwycił (szwankowała skuteczność), nie zdołał poprowadzić koszalinian do wygranej nad Rosą Radom, ale mimo wszystko zanotował dobry występ i był aktywny. Mamy wrażenie, że bez niego nasza liga była po prostu słabsza.
BĘC
Stabill Jezioro Tarnobrzeg - porażka z ostatnim zespołem ligi (Kotwicą Kołobrzeg) i to na własnym parkiecie mówią wszystko. Zespół Dariusza Szczubiała wciąż spisuje się poniżej oczekiwań i raczej nic tego nie zmieni.
Sarunas Vasiliauskas - jeśli spojrzeć wyłącznie w statystyki, to największego dramatu nie było. Można się przyczepić do skuteczności, ale w pozostałych elementach było nie najgorzej. Czyżby? Rozgrywający Trefla już w pierwszej kwarcie złapał trzy przewinienia, co bez wątpienia miało ogromne znaczenie dla sopockiej drużyny. A co za tym idzie, miało też bezpośredni wpływ na porażkę ze Śląskiem Wrocław. Vasiliauskas nie jest wszystkiemu winny, ale popełnił rażące błędy, stąd też jego obecność w liście BĘC.
AZS Koszalin - aż dwóch zawodników tej drużyny znalazło się w najsłabszej piątce kolejki, co dobitnie pokazuje, że akademicy spisali się poniżej oczekiwań. Zespół Gaspera Okorna przegrał jeden z najważniejszych meczów w sezonie zasadniczym, co stawia AZS w trudnym położeniu. Teraz czas na derby z Energą Czarnymi, które mogą wszystko wyjaśnić w kwestii podziału na szóstki.