Gracze Gaspera Okorna fatalnie rozpoczęli niedzielne spotkanie, bo po pierwszej kwarcie przegrywali już 18:27. Grali mało agresywnie w obronie, co skrzętnie wykorzystywali podopieczni Wojciecha Kamińskiego. Seryjnie za trzy trafiał Łukasz Majewski, z kolei pod koszem nie do zatrzymania był Kirk Archibeque.
- Zabrakło nam koncentracji w pierwszej kwarcie. Rosa Radom miała wiele otwartych pozycji, które skrzętnie wykorzystali. Trafiali trójkę za trójką. W naszej obronie była zła rotacja. W dodatku dezorganizacja w ataku nie ułatwiała nam sprawy. Na pewno nie tak mieliśmy wejść w mecz - podkreśla Piotr Dąbrowski, gracz AZS-u Koszalin, który w niedzielnym spotkaniu otarł się o double-double (13 punktów, 9 zbiórek).
W kolejnych fragmentach spotkania gospodarze spisywali się nieco lepiej, ale okazało się to zbyt mało na dobrze dysponowanych gości z Radomia.
- Później było już troszeczkę lepiej z tą obroną, ale nieco szwankował atak, który był nieuporządkowany - zauważa Dąbrowski.
Sytuacja Akademików przed dwoma ostatnimi meczami nie jest najlepsza. AZS potrzebuje dwóch zwycięstw, żeby załapać się do pierwszej "szóstki". Mimo wszystko w Koszalinie panują dość bojowe nastroje.
- Nie ma łatwych meczów w tej lidze, ale mimo wszystko cały czas ta wiara w naszym zespole jest. Dwa zwycięstwa dadzą nam tę przepustkę do górnej "szóstki". Nie poddamy się - ocenia gracz AZS-u Koszalin.