Dariusz Maciejewski (KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wlkp.): Gratuluję zespołowi z Krakowa tego, że wygrał całą rundę, a tym meczem przypieczętował to, że był najlepszy również w "szóstkach". To była fantastyczna promocja koszykówki i piękny basket. Jestem dumny z postawy moich dziewczyn. Mieliśmy tylko dwa problemy. Jeden w defensywie w drugiej kwarcie, gdzie mieliśmy problem na "pick'n'rollach" i musieliśmy coś zmienić. Cały czas mieliśmy też problem z Quigley, której przy ostatnich rzutach nie zadrżała ręka. Była doskonała. Mam pewne pretensje do pewnych osób, które ją broniły. Powinniśmy jej bardziej utrudnić zadanie, grając nawet na granicy przewinienia. Graliśmy za miękko i miała zbyt łatwe pozycje. Nastawiliśmy się na to, że mamy wygrać z Lavender i Tamane. To było trudne zadanie, ale się udało. Nie udało nam się za to wygrać zbiórki, a założenia były proste. Jak najwięcej punktów z szybkiego ataku i wygrać zbiórkę. Nie mamy bonusa. Chcieliśmy wyrwać jedno zwycięstwo w pojedynkach z Wisłą lub CCC. Nie możemy się już pomylić. Musimy wygrać u siebie ze Szczecinem, Toruniem i na wyjeździe z Bydgoszczą. To powinno nam dać "czwórkę" i byśmy wtedy jeszcze raz spotkali się z Wisłą.
Stefan Svitek (Wisła Can Pack Kraków): To nie był łatwy mecz dla nas i wiedzieliśmy, że tak będzie. Również pierwsze spotkanie, które graliśmy w Gorzowie było trudne. Oglądaliśmy pojedynek Gorzowa z Polkowicami. W tamtym meczu AZS wrócił do gry w drugiej połowie i spodziewaliśmy się tego samego. Znów walczyły do samego końca. Jesteśmy zadowoleni z wygranej, bo dała nam ona gwarancję startu do play-off z pierwszego miejsca. Chcieliśmy utrzymać w ryzach pięć gorzowskich zawodniczek, które zawsze punktują, ale nie do końca to wychodziło. Mieliśmy więcej zbiórek i zdobyliśmy 75 punktów, dlatego wygraliśmy. Mam nadzieję, że jeszcze do Gorzowa wrócimy.
Izabela Piekarska (KSSSE AZS PWSZ Gorzów): Przeważyła druga kwarta, bo oddałyśmy 29 punktów. Quigley była nie do zatrzymania. Nie chciała trafić ostatniego rzutu osobistego, a i tak wpadł. Mam nadzieję, że mecz się podobał. Było dużo walki. Szkoda tych punktów i teraz musimy walczyć w pozostałych spotkaniach.
Agnieszka Szott-Hejmej (Wisła Can Pack Kraków): Wygrałyśmy punktami zmienników. Zawodniczki z ławki wniosły sporo i to przede wszystkim zaważyło. Jak była zmiana to poziom się nie obniżał. Mecz mógł się bardzo kibicom podobać, bo do końca nie było wiadomo, który z zespołów zwycięży. Cieszę się, że nam się udało, choć miałyśmy więcej szczęścia. Teraz będziemy się koncentrować na pucharze. Obyśmy się spotkali w kolejnej fazie. Chciałam jeszcze tylko wspomnieć, że w środę był pogrzeb pani Ani Koteckiej, żony pana Waldemara, prezesa Artego Bydgoszcz. Chciałam uczcić jej pamięć. W imieniu swoim i całej drużyny składamy kondolencje.
Piotr Dunin-Suligostowski (prezes Wisły): Staram się obiektywnie oceniać grę poszczególnych drużyn. Gorzów od Torunia jest dla mnie o klasę lepszy pod każdym względem, szczególnie agresywności i intensywności. Był słabszy początek sezonu i efektem tego jest ta trudna walka o czwarte miejsce. Życzę powodzenia i wejścia do czwórki.