Janusz Jasiński: Czułem obawy przed Euroligą, ale nasza postawa zasługuje na szacunek

Stelmet Zielona Góra ma za sobą debiut w Eurolidze. Choć mistrzom Polski nie udało się awansować do drugiej rundy rozgrywek, to biało-zieloni w kilku meczach zaprezentowali się z dobrej strony.

Podopieczni Mihailo Uvalina w Eurolidze wygrali dwa spotkania, a w kilku pozostałych pojedynkach byli bliski triumfu. W rozgrywkach najlepszej ligi europejskiej drużynie z Winnego Grodu zabrakło nieco szczęścia, przez co Stelmet Zielona Góra nieznacznie przegrywał w końcówkach meczów. - To był nasz drugi sezon w Europie, a pierwszy w najbardziej prestiżowych rozgrywkach na Starym Kontynencie, czyli Eurolidze. Nie ukrywam, że czułem wielkie obawy, wręcz strach jak nam pójdzie. Czy się czasem nie skompromitujemy na tle tych wielkich ekip jak Olympiakos Pireus, Bayern Monachium, Unicaja Malaga, Montepaschi Siena czy Galatasaray Stambuł. Stworzyliśmy zespół na miarę naszych możliwości. Pozyskaliśmy najlepszych Polaków, dołożyliśmy kilku zagranicznych graczy. Szczególnie w Eurolidze zaprezentowaliśmy się dobrze. Oczywiście mogło być lepiej, ale uważam, że to co pokazaliśmy, tę walkę, zadziorność, charakter, boje z najlepszymi w Europie do ostatnich sekund, naprawdę zasługuje na szacunek - powiedział w rozmowie z basketzg.pl Janusz Jasiński.

Właściciel zielonogórskiego klubu nie ukrywa, że największą radość sprawiła wygrana mistrzów Polski w Monachium. W szóstej kolejce Euroligi ekipa z Winnego Grodu pokonała słynny Bayern 78:71. - Zdecydowanie najlepiej wspominam mecz w Monachium, gdzie pewnie pokonaliśmy ten wielki, bogaty Bayern. Nie zapomnę jak krótko po tym spotkaniu siedzieliśmy sobie w hali z naszymi kibicami świętując ten sukces i wtedy zauważył nas prezes Euroligi Jordi Bartolomeu. Przeszedł przez cało boisko, aby nam pogratulować, a wcześniej przez cały mecz siedział w loży VIP z prezesem Bayernu Monachium, słynnym Uli Hoenessem. Nie ukrywam, że wówczas rozpierała mnie duma, że polska drużyna z małego miasta, które do tej pory nie istniało w świadomości ludzi z Monachium, pokonała wielki Bayern. I to w ich arenie. To było przemiłe doświadczenie - dodał Janusz Jasiński.

W środę podopieczni Mihailo Uvalina podejmą Telenet Ostenda. Starcie w Zielonej Górze będzie pożegnaniem Stelmetu z bieżącymi rozgrywkami Pucharu Europy. Biało-zieloni nie mają już bowiem szans na awans do kolejnej rundy tych zmagań.

źródło: basketzg.pl

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Komentarze (23)
Krzysztof Gryczynski
18.02.2014
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
szacunek...poważnie zabrzmiało, dalej niestety jesteśmy mali.Owszem ,były mecze wyrównane, ale wówczas, kiedy rywal nas zignorowal.Szacunek to także respekt, jeszcze nie teraz...za mały budżet Czytaj całość
avatar
BabciaMadziahaha
18.02.2014
Zgłoś do moderacji
1
2
Odpowiedz
tak naprawde wygralibysmy 4 mecze gdyby nie pech !!! 
avatar
AntonioM.
18.02.2014
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Och ten nasz złotousty Januszek :) Cieszyć się trzeba,że daje kasę na koszykówkę,ale na to co wygaduje trzeba brać poprawkę.Zawsze się dostosuje do sytuacji,powinien politykiem zostać,bo tak sa Czytaj całość
avatar
szczenko
18.02.2014
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Ten JJ to tak sam od siebie to mówił, czy miał z boku suflera? 
avatar
jupikajej madafaka
18.02.2014
Zgłoś do moderacji
3
4
Odpowiedz
I nie wiedziałem nigdy wcześniej, że Bayern Monachium to jakaś potęga w koszykówce. Panu prezesowi się chyba dyscypliny pomyliły. To tak jakby w Polsce wygrać mecz koszykarski z Legią Warszawa Czytaj całość