Dla drużyny z Koszalina spotkanie ze Stabillem Jezioro Tarnobrzeg było meczem "o życie". Podkreślali to sami zawodnicy, jak i działacze, którzy wciąż wierzą w awans do pierwszej "szóstki" po sezonie zasadniczym. Nikt w Koszalinie nie wyobraża sobie zresztą innego scenariusza. - Prawda jest taka, że każde spotkanie do końca pierwszego etapu jest bardzo ważne. Można powiedzieć, że siedem meczów będziemy grali "z nożem na gardle" - mówił przed meczem Marcin Kozak, prezes AZS Koszalin.
Zawodnicy dość mocno wzięli do siebie słowa sternika klubu i już do przerwy z Jeziorem Tarnobrzeg prowadzili 38:26. - Myślę, że o końcowym wyniku zadecydowała pierwsza połowa, w które graliśmy naprawdę bardzo dobrą obronę. To tak naprawdę ustawiło mecz, który później kontrolowaliśmy - podkreśla Artur Mielczarek, który w sobotnim spotkaniu w ciągu 26 minut zdobył sześć punktów i miał dwie asysty.
Koszalinianie w drugiej połowie w pełni kontrolowali wydarzenia na parkiecie. Goście na początku trzeciej kwarty nieco zbliżyli się do Akademików na jedenaście punktów, ale na więcej nie było ich stać. - W drugiej odsłonie wkradło się nieco rozluźnienia w nasze szeregi, ale tak naprawdę nie miało to większego znaczenia, bo my kontrolowaliśmy wydarzenia na parkiecie. Cieszymy się z tego zwycięstwa - przyznaje Mielczarek.
Koszalinianie kolejne spotkanie rozegrają za dwa tygodnie. Ich rywalem będzie Polpharma Starogard Gdański.