NBA: Gortat najsłabiej w sezonie, fatalny mecz Wizards

Cztery punkty wywalczył [tag=6711]Marcin Gortat[/tag] w piątkowym meczu przeciwko Indianie Pacers. Czarodzieje przegrali aż 66:93, zdobywając najmniejszą liczbę punktów w obecnym sezonie.

Marcin Gortat spędził na parkiecie pół godziny, w czasie których zdobył ledwo cztery oczka - najmniej w całym sezonie. Polak wykorzystał tylko dwie z ośmiu prób z gry, notując ponadto dziewięć zbiórek, dwa bloki i asystę.

- To był jeden z tych dni, w których nasza ofensywa byłą tragiczna - przyznał bez ogródek Trevor Booker, skrzydłowy Wizards. 66 punktów w wykonaniu Czarodziei to najgorszy wynik w sezonie i trzeci najgorszy w historii klubu. Goście mieli 32 proc. z gry i ledwo 39 proc. z linii rzutów wolnych!

Pacers, którzy we własnej hali mają bilans 18-1, odskoczyli ekipie Gortata już w drugiej kwarcie, a w całej drugiej połowie pozwolili sobie rzucić tylko 29 punktów. David West z 20 punktami okazał się najlepszym graczem spotkania. Wśród pokonanych 17 oczek wywalczył Bradley Beal.

- Nie potrafię tego wyjaśnić - mówił po meczu Beal. - To dla nas kluczowe spotkania i musimy udowodnić sobie, że potrafimy być drużyną i wygrywać takie mecze - dodał.

Wizards z bilansem 16-18 zajmują co prawda 5. miejsce na Wschodzie, lecz mają bilans 1-13 w spotkaniach przeciwko drużynom, które mają dodatni bilans.

Indiana Pacers - Washington Wizards 93:66 (18:18, 27:19, 20:14, 28:15)
(West 20, Watson 16, Hibbert 12 - Beal 17, Wall 13, Nene 12)

Tak jednostronnych derbów w Mieście Aniołów nie było jeszcze nigdy. Clippers rozbili Lakers 123:87, odnosząc najwyższe zwycięstwo w historii tych pojedynków!

Już w premierowej kwarcie Clippers zdobyli 43 punkty przy 71 proc. skuteczności! Kontry, które raz po raz efektownymi dunkami kończył Blake Griffin były ozdobą spotkania.

Trzecią kwartę Lakers przegrali 8:31, notując 2/20 z gry! Trudne chwile przeżywał Kobe Bryant, który siedząc na ławce Jeziorowców musiał spoglądać na tablicę wyników, na której pojawił się rezultat 60:101.

Griffin z 33 punktami i 12 zbiórkami był najlepszym graczem spotkania. Kendall Marshall z 16 punktami i 10 asystami okazał się liderem Lakers.

Brooklyn Nets po dwóch dogrywkach pokonali Miami Heat 104:95, odnosząc piąte kolejne zwycięstwo. W meczu na Brooklynie nie brakowało emocji, a zawodnicy na plecach zamiast nazwisk mieli wypisane swoje przydomki - King James, Truth, Jesus Shuttlesworth, Big Ticket.

Drugą dogrywkę Nets wygrali 11:2, a bohaterem okazał się Shaun Livingston, który zastępował w pierwszej piątce kontuzjowanego Derona Williamsa. Jego cztery punkty i dwa bloki w ostatnich pięciu minutach okazały się kluczowe. Livingston miał w sumie 19 punktów, 11 zbiórek i pięć asyst.

Joe Johnson 22 ze swoich 32 punktów zdobył w pierwszej kwarcie, kiedy trafiał z każdej pozycji - 9/10! 23 dołożył Paul Pierce. 36 punktów dla pokonanych wywalczył LeBron James, który przedwcześnie opuścił parkiet za sześć przewinień. Wcześniej King James mocno zdenerwował się kiedy Mirza Teletović objął go w pół i bezpardonowy sfaulował.

- Nie szukamy wymówek, ale trzeba podkreślić, że gramy bez trzech podstawowych zawodników - podkreślił James. Heat zagrali bez Wade'a, Chalmersa i Battiera.

Stephen Curry rzutem na dwie sekundy przed końcem spotkania zapewnił Golden State Warriors nieznaczne zwycięstwo nad Boston Celtics 99:97. Celny rzut nad Krisem Humphriesem wprawił w radość niemalże 20 tysięcy fanów w Oracle Arena.

22 punkty dla Wojowników uzbierał Andre Iguodala, z kolei wśród pokonanych najlepiej spisał się Jeff Green, autor 24 punktów i 11 zbiórek.

Pozostałe mecze:

Philadelphia 76ers - Detroit Pistons 104:114
(Young 22, Carter-Williams 21, Turner 19 - Smith 22, Jennings 19, Singler 16)

Atlanta Hawks - Houston Rockets 83:80
(Korver 20, Millsap 20, Scott 14 - Harden 25, Howard 15, Brooks 13)

Brooklyn Nets - Miami Heat 104:95
(Johnson 32, Pierce 23, Livingston 19 - James 36, Cole 18, Lewis 12)

Memphis Grizzlies - Phoenix Suns 104:99
(Conley 31, Randolph 20, Miller 11 - Dragic 21, Markieff Morris 17, Green 12)

Minnesota Timberwolves - Charlotte Bobcats 119:92
(Pekovic 26, Love 19, Martin 19 - Tolliver 21, Douglas-Roberts 16, Walker 15)

New Orleans Pelicans - Dallas Mavericks 90:107
(Gordon 27, Davis 21, Rivers 12 - Nowitzki 24, Ellis 23, Carter 14)

Milwaukee Bucks - Chicago Bulls 72:81
(Mayo 16, Ilyasova 14, Ridnour 14 - Boozer 19, Dunleavy 18, Gibson 12)

Utah Jazz - Cleveland Cavaliers 102:113
(Jefferson 18, Burke 17, Burks 16 - Irving 25, Thompson 18, Miles 17)

Sacramento Kings - Orlando Magic 103:83
(Cousins 24, Gay 22, Thompson 14 - Harris 16, Afflalo 15, Oladipo 13)

Golden State Warriors - Boston Celtics 99:97
(Iguodala 22, Curry 19, Thompson 17 - Green 24, Sullinger 21, Humphries 16)

Los Angeles Clippers - Los Angeles Lakers 123:87
(Griffin 33, Collison 20, Redick 19 - Marshall 16, Johnson 14, Sacre 14)

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Komentarze (11)
avatar
j0zek
12.01.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
avatar
sneacker
11.01.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Gortat ma duże problemy w walce z rasowymi centrami. Przy Hibbercie wiedziałem, że nie pogra tak samo jak przy
Howardzie czy nawet Bogucie. Są lepsi a Marcin wirtuozem w ataku to nie jest. 
avatar
MrJanek91
11.01.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Brawa dla Brooklynu- jednak udało się pokonać Miami :-) 
avatar
esox13
11.01.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Bardzo mnie smuci postawa Lakersów, nastały dla nich chude czasy. Gwiazda Kobiego chyba już nigdy nie będzie błyszczeć po kontuzji a poza tym lata już nie te. Liczymy na szczęście w drafcie