Pierwsza kwarta spotkania we Wrocławiu rozpoczęła się od mocnego akcentu podopiecznych trenera Pawła Turkiewicza. W ciągu niespełna trzech minut WKK zbudowało przewagę 10:1. Największa w tym zasługa braci Bartosza i Łukasza Diduszko, którzy w ostatnich meczach są pierwszoplanowymi postaciami ekipy wrocławskiej ekipy. Druga część pierwszej odsłony była już bardziej wyrównana, a goście zaczęli mozolnie odrabiać starty głównie za sprawą Przemysława Szymańskiego. Ostatecznie po tej części gry WKK prowadziło 21:15.
Kolejna część gry to już koncert gry Mateusza Dziemby, który w pojedynkę wyrównał straty w spotkaniu, a nawet wyprowadził Dąbrowę na trzypunktowe prowadzenie. Receptą na skuteczną grę obrońcy gości okazało się wejście na parkiet Rafała Niesobskiego, który w przeciągu kilku sekund zdobył pięć oczek z rzędu. Gra była bardziej wyrównana niż w pierwszej kwarcie, ale znów sprawy w swoje ręce wzięli bracia Diduszko, którzy na zmianę dziurawili kosz drużyny Wojciecha Wieczorka i do przerwy wyprowadzili WKK na prowadzenie 45:35.
Goście w pierwszej połowie zbyt rzadko trafiali z dystansu i dlatego w trzeciej odsłonie znów musieli gonić wynik, ale wrocławianie grali z nimi kosz za kosz. Dobrą grę kontynuował Niesobski, a wtórował mu Karol Szpyrka. Grę dąbrowian tradycyjnie już ciągnął Szymański. WKK pudłowało rzuty z półdystansu, a MKS konsekwentnie grał pod kosz i zdobył punkty z pomalowanego. Końcówka kwarty należała już do graczy ze stolicy Dolnego Śląska, którzy skutecznie egzekwowali wolne za sprawą Jakuba Koelnera i przed ostatnią częścią gry mieli na koncie 15 punktów więcej.
WKK przyzwyczaiło już swoich kibiców do horrorów w końcówkach. Jednak tym razem wydawało się, że przewaga jest bezpieczna. Dąbrowa nie poddała się i włączyła piąty bieg. Nieźle prezentował się Grzegorz Małecki, który punktował zarówno z akcji jak i z linii wolnych. Gospodarze przez ponad pięć minut nie potrafili zdobyć nawet jednego punktu, a MKS w tym czasie odrabiał oczko po oczku i na minutę przed końcem meczu tracił już tylko trzy punkty. Wtedy obie ekipy zaczęły przerywać swoje akcje faulami, ale jak na złość dla wrocławian goście egzekwowali je skutecznie. Ostatnie sekundy to już skuteczne wolne Niesobskiego, który moment wcześniej pomylił się dwukrotnie z osobistych, ale rzut Szymańskiego zza łuku pozwolił Dąbrowie zniwelować starty do jednego punktu, na zwycięstwo niestety zabrakło już czasu i WKK odniosło kolejne zwycięstwo na zapleczu TBL 79:78.
WKK ProBiotics Wrocław - MKS Dąbrowa Górnicza 79:78 (21:15, 24:20, 22:17, 12:26)
WKK: Bartosz Diduszko 21 (2x3), Niesobski 17 (3x3), Koelner 10 (1x3), Szpyrka 9 (1x3), Bochenkiewicz 8, Łukasz Diduszko 7 (1x3), Grzeliński 5, Kolowca 2, Płatek 0, Trojan 0, Leńczuk 0.
MKS: Dziemba 21 (1x3), Szymański 19 (3x3), Małecki 12, Zieliński 7 (1x3), Maj 7, Zmarlak 6, Wieczorek 4, Piechowicz 2, Wołoszyn 0.