Robert Witka pojawił się na parkiecie w połowie pierwszej kwarty i wówczas kibice zgromadzeni w Arena Gdynia zaczęli skandować jego nazwisko. Zawodnik, nieco zaskoczony tą sytuacją, podniósł rękę w geście podziękowania. Po meczu cała grupa kibiców czekała na niego, żeby przybić mu "piątkę" i zrobić pamiątkowe zdjęcie.
- Kibice naprawdę fantastycznie mnie tutaj przyjęli. Jestem im za to ogromnie wdzięczny. Bardzo miło było tutaj wrócić i znów zagrać przed taką publicznością - mówił po meczu wyraźnie rozczarowany Witka, który napędzony tym dopingiem, zagrał najlepsze spotkanie w tym sezonie.
Doświadczony skrzydłowy rzucił 19 punktów (6/12 z gry), ale nie uchronił swojej drużyny od porażki. - Miałem ostatnio problemy ze zdrowiem i w sumie dosyć niespodziewanie to wypaliło. Do treningu wszedłem trzy dni temu i sam byłem ciekaw, co zaprezentuje w tym tygodniu - zaznaczał Witka.
Radomianie przegrali ostatecznie 78:84 i była to dla nich trzecia porażka w sezonie.