Karol Wasiek: Już trochę czasu od tego nieszczęsnego EuroBasketu minęło...
Adam Waczyński: Najbardziej boli to, że w jednym roku walczymy o EuroBasket, w drugim roku trenujemy bardzo mocno i praktycznie w pięć dni zaprzepaściliśmy wszystko to, co robiliśmy przez te dwa lata.
Jesteś w stanie powiedzieć, co stało się w Słowenii?
- Ciężko powiedzieć. Wiele czynników się na to złożyło. W samym zespole wszystko było w porządku, zabrakło trochę doświadczenia. Presja może nas trochę zjadła, bo w meczach sparingowych spisywaliśmy się naprawdę dobrze. W ostatnim meczu ze Słowenią, gdzie wszystko było rozstrzygnięte także pokazaliśmy się z całkiem niezłej strony.
Przygotowanie motoryczne nie było problemem?
- Uważam, że wszystko było w porządku. Po prostu nie trafiliśmy z formą na turniej docelowy. Myślę, że przygotowania zaczęliśmy o dziesięć dni za późno. Spójmy chociażby na zespół Ukrainy, który zaczął swoje przygotowania 1 lipca i awansowała na MŚ. Gdybyśmy się spotkali wcześniej to szybciej byśmy przyswoili taktykę trenera Bauermanna i to zgranie byłoby na jeszcze lepszym poziomem.
Pamiętam, jak przed mistrzostwami stwierdziłeś, że jedziecie po medal. Czy z perspektywy czasu nie uważasz, że ta deklaracja była nieco na wyrost?
- Prawda jest taka, że na mistrzostwa zwykle jedzie się z myślą, żeby osiągnąć coś wielkiego. Tak samo pewnie mówiła sobie Turcja, ale nie wyszła nawet z grupy. Chciałem wówczas po prostu podkreślić, że nie jedziemy tam jako chłopcy do bicia, a po to, żeby wygrywać i bić się o zwycięstwa.
Przed samymi mistrzostwami mówiło się tylko o duecie Gortat-Lampe. Nie denerwowało to innych zawodników?
- Nie, bo Marcin Gortat gra w NBA. Maciej Lampe podpisał kontrakt z Barceloną i to jest oczywiste, że tacy klasowi zawodnicy na pewno będą przeważali w mediach nad nami. Nie denerwowaliśmy się.
W mediach górowali, ale na parkiecie już niekoniecznie.
- Trzeba zwrócić uwagę na fakt, że Maciek nie jest już tak naprawdę pozycją numer cztery. Jest nieco bardziej ociężały i lepiej czuje się na piątce. Prawda jest taka, że na mistrzostwach musiał mierzyć się z zawodnikami niższymi, którzy byli znacznie szybsi i było mu na pewno ciężko w obronie. Dlatego wyglądało to tak, a nie inaczej. Większość drużyn nie grało na dwie wieże, a mimo wszystko zaszli bardzo wysoko.
Bauermann powinien zostać na swoim stanowisku?
- Uważam, że powinien kontynuować pracę, ale to nie ode mnie zależy. To wszystko zależy od związku i od niego samego. Nie ma sensu co rok zmieniać trenera i zmieniać całą filozofię. Trzeba dać trenerowi kolejną szansę.
Ta kadra ma przyszłość w tym zestawie personalnym?
- To wszystko zależy od tego sezonu i tego, czy wszyscy przyjadą na kadrę. Na pewno dobrze byłoby spotkać się w tym składzie personalnym i kontynuować coś, co już zaczęliśmy. Ten trener jest tak doświadczony, że z nami też jest w stanie wiele osiągnąć. Musimy w to wierzyć i kontynuować tę pracę.
PZKosz chce naturalizować zawodnika na pozycję rozgrywającego. Uważasz, że to dobry pomysł?
- Jeśli patrzy się na europejskie zespoły to praktycznie w każdym jest jakiś naturalizowany rozgrywający, ale nie róbmy czegoś na siłę. Mamy naprawdę dobrych rozgrywających - Łukasza Koszarka, Krzysztofa Szubargę i nie potrzebujemy naturalizowanego zawodnika na tę pozycję.