Muszę pokazać więcej niż dwa lata temu - rozmowa z Fedorem Dmitrievem, graczem Asseco Gdynia

- Bardzo cieszę, że wróciłem do Gdyni, bo tutaj czuję się naprawdę znakomicie. To fajne miejsce do gry - mówi Fedor Dmitriev, gracz Asseco Gdynia.

Karol Wasiek: Po raz drugi w swojej karierze będziesz występował w klubie z Gdyni. Jakieś szczególne emocje wiążesz z tym powrotem?

Fedor Dmitriev: Oczywiście. Bardzo cieszę, że wróciłem do Gdyni, bo tutaj czuję się naprawdę znakomicie. To fajne miejsce do gry, a zarazem kształtuje się całkiem ciekawa drużyna, więc naprawdę nie mam na co narzekać.

Nie miałeś jednak żadnych obaw, zanim podpisałeś kontrakt? Przecież drużyna z Gdyni już tak dobra nie jest, jak kiedyś.

- A dlaczego miałbym mieć jakieś obawy? Nie podchodziłem do tego w taki sposób. Miałem bardzo dobre wspomnienia i dlatego podpisałem kontrakt. Nie ukrywam, że byłoby wspaniale powtórzyć wynik z tamtego sezonu, ale z pewnością będzie to dosyć trudne.

Fedor Dmitriev: Miło jest być znów w Gdyni
Fedor Dmitriev: Miło jest być znów w Gdyni

Jednakże samą decyzję o podpisaniu kontraktu podjąłeś bardzo późno. Czego było to wynikiem?

- Tak się po prostu ułożyła sytuacja. Nie zawsze mamy wpływ na wszystko, co się dzieje. Spójrz na to, że mój kolega z poprzedniego zespołu - Vlado Dragicević również podpisał kontrakt w tym samym czasie. Zresztą będzie on teraz moim przeciwnikiem (śmiech).

Jak przygotowywałeś się do tego sezonu? Miałeś jakieś indywidualne sesje treningowe?

- Tak. Na początku byłem w Serbii, gdzie przez cztery tygodnie przygotowywałem się do sezonu wraz z trenerem, którego znam już bardzo długo. Później rozegrałem kilka meczów sparingowych w Spartaku Sankt Petersburg i uważam, że do sezonu jestem dobrze przygotowany.

Nie było szansy pozostać w Spartaku?

- To była dosyć dziwna sytuacja, bo działacze skontaktowali się ze mną i zaprosili mnie na obóz przygotowawczy, żeby zobaczyć, jak się prezentuje i ocenić moje umiejętności. To było chyba trochę niepoważne, bo przecież ja grałem w tym zespole w poprzednim roku i oni wiedzieli, co ja potrafię. Przyjechałem na obóz, ale ostatecznie okazało się, że nie ma dla mnie kontraktu i musiałem szukać czegoś nowego.

Jakieś inne opcje się pojawiały?

- Szczerze? Nie ma sensu o tym mówić, bo teraz jestem graczem Asseco Gdynia i na tym się koncentruję. Chcę jak najwięcej wygrać meczów dla tego zespołu.

Wracasz czasem pamięcią do sezonu 2011/2012, kiedy grałeś w Gdyni?

- Pewnie (śmiech). To był bardzo dobry sezon dla nas, ale z tego co pamiętam to nie graliśmy za dużo w polskiej lidze. To był problem, bo trudno było nam się wdrożyć odpowiednio w te rozgrywki. Łączyliśmy grę w lidze VTB oraz Eurolidze i to nie było łatwe, ale na końcu udało się nam zrobić całkiem fajny wynik.

Nie było wówczas szansy pozostać w Gdyni?

- Działacze chcieli mnie chyba pozostawić w składzie, ale oferta pojawiła się dość późno, a ja nie mogłem tyle czekać, więc zdecydowałem się w końcu na inną opcję.

Twoja rola teraz będzie znacznie inna niż wtedy. Zgodzisz się?

- Tak. Teraz muszę znacznie więcej niż wtedy. Większa odpowiedzialność będzie na moich barkach, ale to mnie cieszy. Mamy młody zespół, który cały czas się uczy. Wraz z Piotrem Szczotką oraz Łukaszem Sewerynem cały czas pomagamy chłopakom, tak aby jak najszybciej zaadoptowali się do ligowych warunków.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Komentarze (0)