Spotkanie od początku przebiegało według zasad solidnej gry w obronie. Obie drużyny nie zostawiały rywalom zbyt dużo miejsca na wykonywanie rzutów. Żadnej nie udało się wyjść na prowadzenie większe niż 3 punkty. Świetnie od pierwszych minut spisywał się Adams, a pod koszem "czarną robotę" wykonywał Michael Ansley.
Ciekawy był pojedynek doświadczonego Andrzeja Pluty (Anwil) z młodziutkim Kamilem Łączyńskim (Polonia). Niepozornie wyglądający nastolatek z Warszawy zachował zimną krew. Nie tylko kilka razy ograł Plutę w ataku, ale także zmusił rywala do popełnienia dwóch przewinień ofensywnych.
Po przerwie zespół z Włocławka zaskoczył polonistów agresywnym kryciem na całym boisku. Dochodziło do śmiesznych sytuacji, w których znakomicie kryci Łączyński i Greg Harrington nie byli w stanie wyprowadzić piłki poza swoją połowę. Wtedy rolę rozgrywającego przejmował Przemysław Frasunkiewicz, jeden z najwyższych zawodników Polonii. Ekipa z Warszawy wytrzymała jednak kilka trudnych minut, by następnie odskoczyć na 11 punktów zmęczonym grą w obronie gościom.
Wydawało się, że mecz jest rozstrzygnięty, gdy w czwartej kwarcie swój popis rozpoczął Gerrod Henderson. Amerykanin, do którego w pierwszej połowie trener Zmago Smagadin miał najwięcej pretensji, trafiał z każdej pozycji, a pod kosz Polonii wchodził z dziecinną wręcz łatwością. Zdobył w ciągu 10 minut kluczowych 17 punktów i doprowadził do dogrywki. Gdyby nie dobra gra i rzuty rozpaczy Adamsa oraz Harringtona, Warszawa przegrałaby w regulaminowym czasie.
W doliczonych 5 minutach Polonia kontrolowała sytuację. Pudłować i faulować zaczął Henderson, a podopieczni Wojciecha Kamińskiego mimo kilku niewykorzystanych rzutów osobistych i głupich błędów Adamsa utrzymała przewagę do końca.
W całym pojedynku koszykarze Anwilu mieli 9 strat więcej od gospodarzy. Widać wyraźnie, że zespół dopiero szuka konkretnych rozwiązań w ataku i w poczynaniach graczy trenera Smagadina dużo jest przypadku. Upłynie sporo czasu nim Włocławek będzie miał drużynę na miarę pierwszej czwórki ligi. Na razie wszystko wskazuje na to, że środek tabeli to miejsce zgodne z możliwościami byłego mistrza Polski.
Z kolei Polonia potwierdziła, że śmiało może w tym roku starać się miejsce w górnej części ligowej hierarchii. Liderzy są w coraz lepszej formie, Ansley robi dokładnie to, po co go do stolicy sprowadzono, czyli przepycha się, zbiera i uczy młodszych kolegów. Zaś juniorzy robią stałe postępy i radzą sobie świetnie nawet w decydujących momentach meczu.
Polonia Warszawa - Anwil Włocławek 89:87 po dogrywce (20:19, 24:19, 21:16, 17:28, 7:5)
Polonia Warszawa: Tommy Adams 31, Greg Harrington 16, Kevin Johnson 11, Przemysław Frasunkiewicz 11, Mariusz Bacik 7, Kamil Łączyński 6, Michael Ansley 6, Hubert Radke 1, Michał Przybylski 0.
Anwil Włocławek: Gerrod Henderson 25, Łukasz Koszarek 18, Stipe Modrić 16, Marko Brkić 15, Bartłomiej Wołoszyn 8, Andrzej Pluta 4, Ian Boylan 1, Kamil Michalski 0, Paul Miller 0.