Janicenoks wzmacnia Barons
Tylko dwóch koszykarzy na pozycji niskiego skrzydłowego miał jeszcze przed kilkoma dniami do dyspozycji trener Karlis Muiznieks. 44-letni szkoleniowiec mógł dzielić meczowe minuty między Dainiusa Adomaitisa oraz Amerykanina Roy’a Brighta. Od dziś jednak nowym zawodnikiem ekipy Barons/LMT został Kristaps Janicenoks - mierzący 196 cm, 25-letni skrzydłowy.
Łotysz jest wychowankiem zespołu z Rygi. Po trzyletnim pobycie w stolicy Łotwy, kiedy to grał na przemian w juniorskich drużynach oraz seniorskim składzie, zdecydował się rozstać ze swoim macierzystym zespołem. Rozbrat z ASK nie doszedł jednak do skutku, gdyż sztab szkoleniowy BK Ventspils, gdzie gracz był testowany, nie zdecydował się na podpisanie umowy z Janicenoksem. W ten sposób 19-letni wówczas skrzydłowy pozostał w ASK, które notabene zmieniło nazwę na Skonto. Grając następne dwa lata w pierwszej kadrze, młody Łotysz wyrobił sobie markę w kraju.
Rok 2003 był przełomem w karierze gracza. Najpierw udał się na camp Reebok Euro do Treviso, a kilka dni później był już członkiem teamu Euphony Liege. W Belgii koszykarz radził sobie bardzo dobrze, biorąc pod uwagę, iż był to jego debiutancki sezon zagranicą. W 35 meczach notował przeciętnie 11,5 punktów i 2,4 zbiórki. Rok później, w niemieckim Telekom Baskets Bonn prezentował się jeszcze lepiej. Reprezentując ekipę z Bonnu w Pucharze ULEB uzyskiwał średnio 14,3 punktu i 2,4 zbiórki.
Dobre występy na arenie międzynarodowej przyniosły zawodnikowi rozgłos w większości liczących się lig europejskich. W roku 2005 do agenta 22-latka wpłynęło wiele ofert, a najbardziej do gustu zawodnikowi przypadła propozycja Upei Capo d’Orlando. Jak okazało się po sezonie, był to bardzo dobry wybór, gdyż Janicenoks ponownie notował dobre statystyki - 12,6 punktu i 2,8 zbiórki. Kolejne dwa lata koszykarz w dalszym ciągu kontynuował swoją karierę na Półwyspie Apenińskim, przywdziewając trykoty kolejno: Climamio Bolonii (w sezonie 2007/2008 zmieniona nazwa na Upim) oraz Sivigli Wear Teramo.
Kambali rozbrat z… boksem
Kaspars Kambala jest blisko powrotu na boisko - taka informacja co jakiś czas ukazywała się w tegorocznym okresie transferowym w zagranicznych mediach. Sytuacja, która jeszcze do niedawna wydawała się niemożliwa do zrealizowania, teraz może znaleźć swoje przełożenie w rzeczywistości. Zawodnik jest bardzo zdeterminowany, by powrócić na koszykarskie parkiety.
Warto przypomnieć, iż Kambala jeszcze dwa lata temu był znaczącym graczem czołowych ekip europejskich. Swoją karierę zaczął w lidze uczelnianej NCAA, gdzie bronił barw UNLV. Po czterech latach spędzonych za oceanem przeniósł się do Efesu Pilsen Stambuł, choć nie ukrywał starań podpisania umowy z jednym z klubów NBA - Memphis Grizzlies. Ostatecznie ta sztuka nie udała się, więc podkoszowy gracz wybrał Stary Kontytenet.
Dwa lata Kambali w tureckim zespole okazało się bardzo owocne. Efes siegnął po Puchar Turcji, zaś łotewski center notował w obydwu sezonach przeciętnie około 17 punktów oraz 7 zbiórek na mecz. Następnie, 25-letni wówczas zawodnik zdecydował się parafować kontrakt z drużyną Realu Madryt. Na parkietach hiszpańskiej ACB Łotysz również radził sobie bardzo dobrze, tak samo zresztą jak na boiskach Pucharu ULEB. Po rocznym pobycie w Hiszpanii, Kambala wybrał Rosję jak swój kolejny przystanek w karierze. Spędził tam tylko rok, by w po sezonie powrócić ponownie do Turcji, tym razem do ekipy Fenerbahce Ulker Stambuł. Z drużyną tą zdobył mistrzostwo kraju w sezonie 2006/2007, a jego wkład w ostateczny sukces zespoły był bardzo duży - 12,1 punktu i 3,8 zbiórki na mecz.
Mistrzowski epizod był jednak ostatnim pozytywem w karierze Łotysza. Następnie bowiem, w organizmie koszykarza wykroto kokainę. Międzynarodowa Federacja Koszykówki nie postanowiła pobłażać w tej sprawie i zawiesiła Kambalę na dwa lata. Choć tak długi okres przymusowej przerwy wydawał się być nie lada ciosem, łotewski center nie zamierzał rozstać się ze sportem i wybrał… boks, jako swoje nowe zajęcie. Co ciekawe, Łotysz stoczył cztery oficjalnie pojedynki, z których wygrał trzy a jeden zremisował.
12 grudnia kara zawodnika przestanie być ważna. Wobec tego, Łotysz już teraz kolekcjonuje oferty z klubów, które chciałyby go zatrudnić. Wiadomo, iż co najmniej pięć drużyn rosyjskiej Superligi widziałoby centra w swoim składzie.