Karol Wasiek: Chyba nie mogliście sobie wymarzyć lepszego początku tego sezonu...
Łukasz Wiśniewski: Jesteśmy zadowoleni z tego, że udało się tak dobrze zacząć sezon. Myślę, że dzięki dobrej obronie udało się stopniowo powiększać przewagę. Realizowaliśmy stopniowo nasz plan taktyczny, który przynosił wiele korzyści.
Jakieś szczególne emocje związane z powrotem do Koszalina?
- Bardzo dziękuję kibicom za tak miłe przywitanie. Nie da się ukryć, że wspaniały sezon spędziłem w Koszalinie. Mieliśmy wiele wzlotów i upadków, ale końcówkę mieliśmy rewelacyjną, więc na pewno mam miłe wspomnienia związane z Koszalinem.
Ale na boisku nie miałeś żadnych sentymentów w stosunku do swoich poprzednich kolegów.
- (śmiech) Wiadomo, że jak już się zaczyna samo spotkanie to sentymentów nie ma, bo nie może ich być jeśli chce się odnosić zwycięstwa.
To prawda, że twoim priorytetem była gra w europejskich pucharach?
- Nie da się ukryć, że gra w europejskich pucharach była jednym z moich marzeń. Chcę cały czas podnosić swoje umiejętności, dlatego postawiłem sobie za cel, żeby zagrać w drużynie, która gra w Europie. W Koszalinie nie było takiej możliwości, więc zdecydowałem się na Zgorzelec.
Liga VTB jest takim dobrym poligonem doświadczalnym, żeby sprawdzić się na tle znacznie bardziej wymagających rywali. Jak to wyglądało w starciu z Unicksem Kazań?
- Uniks Kazań to bardzo poukładana drużyna, która ma w swoich szeregach zawodników, którzy grali w NBA. Nie udało się nam wygrać, ale myślę, że zaprezentowaliśmy się całkiem nieźle.
Ta poprzeczka w lidze VTB jest wysoko zawieszona?
- Myślę, że na pewno jest wysoko zawieszona. To jest świetna lekcja na przyszłość. Jestem zdania, że wiele można się nauczyć w takich spotkaniach, jak to z Kazaniem. Uważam, że dla mojego rozwoju gra w lidze VTB jest bardzo dobrym krokiem.
Po raz pierwszy współpracujesz z trenerem Rajkoviciem. Jak ci pracuje z tym szkoleniowcem?
- Nie mogę na nic narzekać, wszystko przebiega zgodnie z planem. Zasięgnąłem języka u zawodników, którzy wcześniej pracowali z tym trenerem i mniej więcej wiedziałem, czego się spodziewać.