[b]
Karol Wasiek: Musiał się już pan tłumaczyć w Ministerstwie z porażki na EuroBaskecie?[/b]
Grzegorz Bachański: Nie musiałem się tłumaczyć. Każdy, kto brał udział w zawodach sportowych to wie, że każda porażka boli. Dla mnie najważniejszą kwestią jest pozbieranie tych chłopaków, żeby grali dalej, ale zarazem zostały wyciągnięte wnioski z tej porażki. Nie możemy się rozjechać na dwa lata i zapomnimy o reprezentacji, ale trzeba zewrzeć szyki i za rok pokazać, że potrafi grać. Ludzie w Ministerstwie wiedzą, czym jest ból, gorycz porażki, jak i radość z odniesionego zwycięstwa.
Jak będzie wyglądała analiza tego, co się stało z reprezentacją?
- Z jednej strony jest to proces formalny, musimy przedstawić raport Ministerstwu Sportu i Turystyki podsumowujący to, co się stało. W tych materiałach staramy się - głównie trener, pod nadzorem wydziału szkolenia - określić, co było ewentualną przyczyną takich, a nie innych skutków.
Naprawdę jesteśmy zmuszeni do naturalizowania rozgrywającego?
- Postawmy pytanie panu Repesie, dlaczego w Chorwacji gra jakiś Draper albo w Macedonii - McCalebb? To na Bałkanach nie ma talentów? Są pewnego rodzaju pomysły, które są akceptowalne w Europie. To nie jest coś niezwykłego. Nie bylibyśmy jakimś wyjątkiem. Jeżeli jest taka opcja to może warto z tego skorzystać?
Michał Ignerski ostatnio wspominał, że żegna się z kadrą, podobnie Łukasz Koszarek. Nie ma strachu, że ci zawodnicy pożegnają się z kadrą i trzeba będzie budować od nowa?
- Muszę powiedzieć, że jestem jakoś emocjonalnie związany. Znamy się od lat. Odbyłem przed meczem ze Słowenią długą rozmowę z tymi osobami i Michał Ignerski nie wykluczył, że chciałby pomóc. On był prawdziwym kapitanem tego zespołu. Jego obecność byłaby wskazana w kolejnych latach.
Czy są w naszej federacji ludzie, którzy są w stanie przekonać Bauermanna do tego, że popełnił pewne błędy i żeby ich w przyszłości nie popełniał?
- W każdej federacji, także tych, gdzie pracują wybitni trenerzy, selekcjonerzy mają swego rodzaju carte blanche, jeśli chodzi o opracowanie planów dla federacji. Do tego grona zaliczamy Bauermanna. To nie jest tak, że oni przyjdą do pracy do jakiejś federacji i będą poddawani obserwacjom. Nikt się na to nie godzi. On przychodzi z gotowym projektem i bierze za to odpowiedzialność.
Jakie błędy popełnił trener Bauermann, jeśli chodzi o przygotowanie drużyny i prowadzenie jej na turnieju?
- W tej chwili nie jestem upoważniony do komentowania błędów trenera i tego nie zrobię. Czas na weryfikację tych błędów będzie po mistrzostwach.
Nie warto było się mocniej postarać o ściągnięcie Davida Logana?
- My rozmawialiśmy z Davidem Loganem, kiedy on przyjechał z Maccabi Tel Awiw na mecz Euroligi do Trójmiasta. David powiedział, że bardzo chętnie by przyjechał, ale w sierpniu miał ślub, więc na drodze stanęły przyczyny rodzinne. Czy Logan byłby lepszą opcją? Byłby na pewno inną opcją niż Kelati.
Z perspektywy czasu zwolnienie Alesa Pipana było dobrym ruchem?
- To jest ciekawe pytanie. Myśmy się z Alesem Pipanem rozstali za porozumieniem stron, ponieważ uznaliśmy, że "siadał" ten potencjał pozytywny. Wydaje mi się, że komunikacja z zawodnikami powoli się wyczerpywała. Za mało czasu poświęcał na koordynowanie działań związanych z młodzieżą. Moim zdaniem od strony trenera Bauermanna może to wyglądać lepiej, stąd tamta decyzja. O Bauermannie myśleliśmy znacznie wcześniej i chcieliśmy wejść na ten poziom wyższy.