- Można się załamać... - zaczął Łukasz Koszarek, który podkreślał, że w ostatniej akcji Polacy mieli faulować i zmieniać krycie. - Mieliśmy wszystko zmieniać. Trochę się zagapiliśmy. Mieliśmy faulować, ale na pewno nie mieliśmy zostawić kogoś otwartego na obwodzie. W samej końcówce nie trafiliśmy paru rzutów, później daliśmy łatwo zdobyć punkty Czechom - dodawał Koszarek.
Po pierwszej kwarcie nasze nastroje były niemal euforyczne. Zachwycaliśmy się grą Polaków, ale z każdą kolejną minutą wyglądało to coraz gorzej. - Zaczęliśmy rzucać przez ręce, nieco forsowaliśmy rzuty. W pierwszej połowie ta piłka nieco krążyła, a później przestaliśmy grać, tak jak sobie ustaliliśmy - oceniał Koszarek.
Gracz Stelmetu zaznaczył, że problemem nie było przygotowanie fizyczne. - Nie było problemu z tempem gry. Nie byliśmy zmęczeni. To była normalna rzecz - mówił Koszarek.
Na pytanie o nasze szanse na awans do kolejnej fazy Koszarek odpowiedział tak: - Jutro dzień wolny i nadal walczymy będzie walczyć. Nie poddamy się - zakończył rozgrywający.