Włodarze Rosy Radom są jednymi z aktywniejszych na rynku transferowym tego lata. Ubiegłoroczny beniaminek pozyskał już czterech bardzo solidnych graczy: Kirka Archibeque'a (ostatnio w MIA Academy Tbilisi), Jakuba Dłoniaka (Jezioro Tarnobrzeg), Kamila Łączyńskiego (MKS Krosno) oraz Łukasza Majewskiego (Polpharma Starogard Gdański).
Innymi słowy, radomski zespół dotyka prawdziwa przebudowa w imię wzmocnienia składu, który ma dać grę w play-off. Wszystko wskazuje zatem na to, że niewielkie szanse (poza Kimem Adamsem) na pozostanie w drużynie ma reszta koszykarzy zagranicznych, którzy grali w klubie w zeszłym sezonie.
- Niestety, nikt z działaczy Rosy nie kontaktował się ze mną w sprawie przedłużenia umowy. Cóż, jest jeszcze wczesna pora, lato transferowe właściwie dopiero się rozpoczyna więc nie jestem zmartwiony. Na razie odpoczywam na wakacjach - mówi Slavisa Bogavac.
32-letni skrzydłowy gra w Polsce od 2009, kiedy to trafił do Sportino Inowrocław. Następnie kolejne rozgrywki rozpoczął w Serbii, ale szybko znalazł pracę w AZS Koszalin, zaś jego kolejnym przystankiem w karierze był Śląsk Wrocław, z którego rok temu przeniósł się właśnie do Rosy. Najlepiej wiodło mu się na Dolnym Śląsku - przeciętnie zdobywał 11,5 punktu oraz 6,7 zbiórki. W Radomiu notował odpowiednio 8,8 i 3,8.
- Bardzo bym chciał pozostać w Polsce na kolejny sezon. Gram tutaj od kilku lat i dobrze się czuję w tym kraju. Zobaczymy, jak to wszystko się ułoży - mówi Bogavac.