Darrel Harris: Chcemy grać bez stresu

Rywalizacja AZS-u Koszalin i Trefla Sopot przenosi się do Koszalina. - Musimy zadbać o nasze skupienie i koncentrację - przyznaje podkoszowy koszalinian Darrel Harris.

AZS Koszalin zagrał w Sopocie dwa dobre mecze, pokazując, że uznawany za faworyta Trefl Sopot nie może być pewny swego. Drugie spotkanie zakończyło się wygraną gości, a najlepszym zawodnikiem meczu był Darrel Harris. - Tak, to jest korzystny rezultat dla mojej drużyny. Nie chcieliśmy wracać na własną halę z dwoma porażkami. To by był bardzo zły układ dla dalszych gier w tej serii. Jednak to jest tylko jedna wygrana, nie możemy zmienić naszego podejścia. Nie myślimy zbyt daleko, najważniejszy jest każdy najbliższy mecz - przekonuje Amerykanin.

Podopieczny Zorana Sretenovicia jest ostatnio w bardzo dobrej formie. W drugim meczu w Sopocie były zawodnik Kotwicy Kołobrzeg zdobył 27 punktów i zebrał aż 16 piłek. - Nie czuję się jak bohater, zawszę chcę wyjść na parkiet i wykonać swoją
robotę najlepiej jak umiem. Wszyscy zostawiliśmy na parkiecie wszystko co mieliśmy najlepsze, bohaterami są zatem wszyscy. Pokazaliśmy się świetnie jako drużyna i odnieśliśmy wielką wygraną

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Koszalinianie stają przed dużą szansą sprawienia sporej niespodzianki, jaką byłoby niewątpliwie wyeliminowanie faworyzowanego rywala. - Nie można tak myśleć, że jest szansa wygrać całą serię. Jedyne co my możemy zrobić, to wejść na parkiet i
dać z siebie 110 procent przez całe spotkanie. To jest wszystko, co możemy zrobić i oczekiwać od siebie -
podkreśla Harris.

Gracz AZS-u podkreśla, że jego drużyna musi zadbać o właściwą koncentrację. W ostatnim meczu mimo wygranej, goście na własne życzenie roztrwonili bezpieczną przewagę, co sprawiło, że do wyłonienia zwycięscy potrzebna była dogrywka. -
Trochę uciekło skupienie. Ostatnie dwie minuty zagraliśmy nie tak, jak powinniśmy. Prowadziliśmy dość wyraźnie, i chyba poczuliśmy się zbyt bezpiecznie przed tym ostatnim fragmentem. Myślę, że to przyczyna tego co się stało.Powinniśmy wygrać po 40 minutach, ale te pewne zdarzenia sprawiły, że tak się nie stało. Na pewno nie było to łatwe, ale w dogrywce zostaliśmy dalej razem jako drużyna. To zdecydowało, że wygraliśmy ten mecz  - przyznaje Amerykanin.

Czy Amerykanin znów poprowadzi drużynę Zorana Sretenovicia do zwycięstwa?
Czy Amerykanin znów poprowadzi drużynę Zorana Sretenovicia do zwycięstwa?

Niewiele osób wierzyło, że po braku awansu do górnej szóstki AZS się jeszcze pozbiera. Drużyna grała poniżej oczekiwań, a dodatkowym problemem była duża ilość kontuzji. - To nigdy nie jest dobra sytuacja, mieliśmy wiele urazów czy różnych
problemów. Ciężko się było przygotować. Zwłaszcza przed tym drugim etapem było nam ciężko, początek to zresztą pokazał. Teraz jednak wydaje się, że to jest za nami i wreszcie można się skupić na grze
- analizuje zawodnik AZS-u.


Źródło artykułu: