Czasy, w których był przydatny Anwilowi Włocławek minęły bezpowrotnie? Amerykanin po raz ostatni rozegrał dobry mecz na solidnym poziomie skuteczności z gry dokładnie miesiąc temu - na początek szóstek Anwil pokonał Stelmet 90:59, a Weeden zdobył 21 punktów trafiając osiem z 14 rzutów z gry.
Po tamtym dobrym meczu pozostały jednak już tylko mrzonki - przeciwko Treflowi Sopot Amerykanin zdobył tylko trzy punkty, nie trafiając żadnego rzutu z gry. Dodatkowo, dokładnie tydzień wcześniej w Zgorzelcu, 30-latek nie tylko zagrał bez żadnego celnego rzutu z gry, ale bez żadnego celnego rzutu w ogóle.
- Weeden ma swój świat, w którym jest postacią numer jeden i postacią, która chce grać niezależnie od tego, jak się prezentuje. Chce grać warunkowo, ale ja czegoś takiego nie akceptuję. Nie ma warunkowego grania. Zespół wychodzi na mecz z jedną energią, a on wychodzi z inną[/i] - powiedział po ostatniej syrenie trener Milija Bogicević.
Amerykanin ma zdecydowanie inne podejście, niż reszta zespołu - gdy nie przebywa na parkiecie, nie siedzi z resztą zawodników na ławce rezerwowych, ale obok krzesełek, koło band reklamowych. To wszystko pokłosie decyzji serbskiego szkoleniowca, który zauważył spadek formy Weedena i na nią zareagował.
- On nie rozumie dlaczego schodzi z boiska, nie rozumie dlaczego nie może grać w co drugiej akcji pod siebie, nie rozumie, że nie może ciągle rzucać i nie wie, że schodzi z parkietu dlatego, że swoje błędy musi zacząć naprawiać - komentował Bogicević.
Serbski szkoleniowiec miał do swojego zawodnika wiele pretensji jeśli chodzi o jego postawę po popełnieniu błędu. - Przyjęło się tak, że zawodnik, gdy straci piłkę, jako pierwszy powinien wrócić do obrony i postarać się naprawić swój błąd. On jednak tego nie robi, a gdy schodzi, nie rozumie dlaczego - dodawał opiekun Anwilu.