Serbski szkoleniowiec Akademików zarzucił po sobotnim spotkaniu swoim zawodnikom grę indywidualną. Jego podopieczni nie pomagają sobie w defensywie, a także nie współpracują w ataku. Koszalinie byli przeciwieństwem swojego rywala, który zagrał po raz kolejny dobrze w każdym elemencie koszykarskiego rzemiosła, a co najważniejsze zespołowo. Może brak chemii, to główny problem ekipy z Koszalina?
- Czym się buduję tę chemię? - pyta oburzony Bartłomiej Wołoszyn. - Najważniejsze są oczywiście zwycięstwa. Dobrze się dogadujemy na boisku, to nie jest tak jak wszyscy mówią. Takie słowa nie wymagają żadnego komentarza. My wszyscy chcemy się odbudować i zrobimy wszystko, aby tak się stało - dodaje skrzydłowy.
Kolejna porażka jednak poważnie komplikuje plany koszalinian, którzy walczą z Jeziorem Tarnobrzeg o zajęcia ósmego miejsca w tabeli. Dobrą wiadomością dla drużyny Zorana Sretenovica jest porażka ekipy z Podkarpacia z Rosą Radom, ale z taką postawą trudno szukać dalszych optymizmów, tym bardziej że serbski szkoleniowiec nie zgadza się ze słowami swojego podopiecznego.
- Trudno jest o tym mówić, czy jest chemia, czy jej nie ma - mówi trener AZS Koszalin. - Będzie się o tym dyskutowało po sezonie, jednak jeśli zawodnicy mówią, że ta chemia jest, a tego nie widać na boisku, to coś jest nie tak - stwierdzał oburzony Serb.
Wszystko wskazują na to, że w drużynie z Koszalina do końca sezonu pozostanie Łukasz Wiśniewski. Od dłuższego czasu mówi się jednak o odejściu reprezentanta Polski do Trefla Sopot.
- To nieprawda - stwierdza serbski szkoleniowiec. - Klub na pewno nie pozwoli na odejście swojego najlepszego zawodnika - dodał.