Paweł Koźlik: Spakowani już przed wylotem do Rosji?
Krzysztof Korsak: Tak torby są już spakowane (śmiech). Zdecydowanie wszystko organizacyjnie jest już dopięte na ostatni guzik.
W ostatnim czasie wasz zespół znajduje się w znakomitej dyspozycji. Z jakimi więc nadziejami wybieracie się na silnie obsadzony turniej Final Eight do Jekaterynburga?
- Nie ma co ukrywać, że do Rosji udajemy się w znacznym stopniu po naukę. Jesteśmy absolutnymi nowicjuszami w takim turnieju, wśród najlepszych drużyn Europy. Jednak na pewno tanio skóry tam nie sprzedamy, nasza forma jest ustabilizowana i liczę po cichu, że uda nam się coś ugrać w Jekaterynburgu.
W fazie grupowej CCC Polkowice rozegra trzy ciężkie pojedynki dzień po dniu. Czy zawodniczki są optymalnie przygotowane do tych wyczerpujących meczów?
- Z pewnością tak. Natomiast granie dzień po dniu z tak wymagającymi rywalami, nie będzie łatwym zadaniem. Ogromną rolę w tym turnieju odegra kondycja fizyczna zawodniczek. Ważna jest też aklimatyzacja, bo to jest jednak różnica pięciu godzin czasu pomiędzy Polską a Rosją, także te czynniki zewnętrze też będą niezwykle istotne. Ja jednak wierzę, że nasze dziewczyny dadzą sobie z tym wszystkim radę, bo już nie raz w przeszłości to udowadniały.
Z drużynami UMMC Jekaterynburg oraz Galatasaray Stambuł mierzyliście się już w fazie grupowej. Pewnie więc są one dokładnie rozpracowane przez wasz sztab trenerski?
- Zgadza się. Trudno mówić tu o jakiś niespodziankach, jakimi mogłyby zaskoczyć nas te dwie ekipy. Są to zespoły, które teoretycznie są poza naszym zasięgiem. Rosjanki dwukrotnie nas ograły w grupie i są gospodyniami turnieju, co dodatkowo jest ich atutem. Natomiast drużyna Galaty posiada bardzo wyrównany skład. Nam udało się je ograć raz na wyjeździe, ale uczciwie trzeba przyznać, że wystąpiły one wtedy w troszkę rezerwowym składzie. Niemniej wierzę, że podczas Final Eight dziewczyny zaprezentują dobry basket.
Co natomiast może pan powiedzieć o waszym trzecim grupowym rywalu, Good Angels Koszyce?
- Drużyna ze Słowacji jest bardzo dobrze poukładana i w żadnym stopniu bym jej nie lekceważył i nie uważam, że jest słabsza od nas. Choć na pewno jest szansa, aby Good Angels ograć, jednak w takim wypadku dużo zależeć będzie od dyspozycji dnia. Żałuję tylko, że ostatni mecz w grupie gramy właśnie z Koszycami, bo nie ukrywam, iż wolałbym się z nimi zmierzyć na początku turnieju.
A co pan sądzi o samej organizacji turnieju, tak daleko na wschodzie Europy.
- Podczas grupowego starcia w Jekateryburgu nie mieliśmy żadnych zastrzeżeń. Wszystko było na najwyższym poziomie, zarówno hotel, jak i hala sportowa i cała baza. Wszystko wyglądało bardzo profesjonalnie zorganizowane, na pewno dużo lepiej niż podczas spotkania fazy play-of w Orenburgu.
Już sam awans do Final Eight Euroligi jest waszym wielkim osiągnięciem. Jednak każda wygrana podczas tak prestiżowych rozgrywek z pewnością dodatkowo buduje morale drużyny.
- Zdecydowanie tak. Gdyby udało nam się coś ugrać na tym turnieju byłby to dodatkowy "kop" dla całego naszego klubu. Jednak należy pamiętać jak trudne i wymagające są tego typu turnieje. W zeszłym sezonie Wiśle Can Pack Kraków nie udało się wygrać ani jednego meczu i mam nadzieję, że taka sytuacja nie przytrafi się raz jeszcze polskiemu klubowi.
W czwartek przedłużyliście o kolejny sezon umowę z trenerem Jackiem Winnickim. Czy były brane pod uwagę jakieś inne kandydatury?
- Nie. Brany pod uwagę był tylko Jacek Winnicki, dla którego nie mieliśmy innego kontrkandydata. Zresztą bardzo szybko się z nim porozumieliśmy i nie było większego sensu rozmawiać z nikim innym, bowiem opcja wyboru Jacka Winnickiego była niepodważalna.
Na koniec rozmowy spytam, kto według pana jest faworytem do triumfu w całych rozgrywkach?
- Zdecydowanie UMMC Jekaterynburg. Personalnie i organizacyjnie ta drużyna wygląda najlepiej z całej ośmiozespołowej stawki. Do tego dochodzi jeszcze rola gospodarza, a wiadomo wtedy pomagają nawet ściany.