Już po niespełna 5 minutach gry miał na swoim koncie 10 "oczek", będąc obsługiwanym podaniami przez swoich kolegów. - To były akcje zagrywane specjalnie podemnie. Po pick and rollach ścinałem szybko pod kosz i partnerzy w odpowiednim momencie podawali mi piłkę. Pozostawało tylko skutecznie wykańczać te akcje - mówi Wojciech Żurawski.
Ostrowska drużyna przez 32 minuty grała na równym poziomie, praktycznie nie popełniając żadnych błędów. Stalówka na początku czwartej kwarty wygrywała już 87:69. Nagle w jej szeregach coś się zacięło, przewaga stopniała nawet do 2 "oczek". Ostatecznie gospodarze cieszyli się z wygranej, ale zafundowali sobie i kibicom niepotrzebny horror. - Zabrakło nam odpowiedniej koncentracji. Także indolencja strzelecka w ataku w naszym wykonaniu doprowadziła do nerwowej końcówki. Nie możemy sobie już więcej na takie rzeczy pozwalać w następnych meczach. Tak duża przewaga w czwartej kwarcie powinna gwarantować spokojnie i bezpieczne zakończenie meczu - mówi gracz BM Slam Stali.
Nie ma wątpliwości, że żółto-niebiescy w sobotę rozegrali najlepsze spotkanie w rundzie rewanżowej. Dobra gra szczególnie w trzeciej kwarcie znalazła odzwierciedlenie na trybunach, gdzie niósł się głośny doping dla gospodarzy. Ostrowscy koszykarze dali namiastkę tego co prezentowali w pierwszej części sezonu zasadniczego. - Widać było duże zaangażowanie na parkiecie i chęć zwycięstwa. Mam nadzieję, że kibice to dostrzegli i im się to podobało - zakończył Żurawski.
Aktualnie zespół BM Slam Stali na pierwszoligowych parkietach legitymuje się bilans 13 zwycięstw i 11 porażek, co pozwala jej na zajmowanie szóstej pozycji w tabeli.