- Pewnie, że jest to wymarzony początek. Pierwsze zwycięstwo w drugiej rundzie, po meczu, który szczególnie w drugiej połowie mógł się podobać. Pierwsza kwarta była trochę ospała, badanie przeciwników. Widowisko było super, publiczność dopisała, Walter Hodge zagrał fenomenalne zawody, zresztą tak samo jak cały zespół. Chłopacy zostawili dużo serca. Możemy się tylko cieszyć - powiedział Rafał Czarkowski.
Cajasol Sewilla dwukrotnie uzyskiwał wyraźną przewagę nad Stelmetem. Mimo to, zielonogórzanie nie poddali się, dogonili rywala i ostatecznie mogli cieszyć się ze zwycięstwa po bardzo trudnym pojedynku. - To, że będzie ciężko, było wiadomo już przed meczem. Ja oczekiwałem pojedynku, który będzie się podobał publiczności i tak właśnie było. Było widać, że cały zespół zagrał doskonale. Kto wszedł na parkiet, nawet na dwie lub trzy minuty, dawał z siebie wszystko, a Walter Hodge potwierdził, że jest europejskim graczem - dodał.
Podczas środowego spotkania w Zielonej Górze, w hali Centrum Rekreacyjno-Sportowego zjawiło się około 4000 kibiców, co jest rekordem frekwencji na meczach pucharowych w Winnym Grodzie. - W meczach pucharowych nie było dużego zainteresowania kibiców, w tym spotkaniu stanęli na wysokości zadania, bo cztery tysiące osób zasiadło na trybunach. Publika fantastyczna, dużo młodzieży ze szkół sprawiło, że atmosfera była po prostu genialna - zakończył prezes zielonogórskiego klub.