Ludzie czasami zaczepiają mnie na ulicy - rozmowa z Januszem Mysłowieckim, byłym zawodnikiem Prokomu II Trefl Sopot

Za ikonę obecnie występujących olbrzymów na koszykarskich parkietach uznawany jest mierzący 226 cm Yao Ming. Może nie każdy sympatyk basketu o tym wie, ale w zeszłym sezonie w rozgrywkach I ligi grał zaledwie kilka centymetrów niższy od chińskiego centra Janusz Mysłowiecki.

W tym artykule dowiesz się o:

Marcin Jeż: W minionym sezonie występował pan w ekipie rezerw Prokomu Trefla Sopot, której ostatecznie udało się zachować pierwszoligowy byt. W sopockim teamie w każdym meczu notował pan średnio 4,7 punktu, 3,6 zbiórki i 1,7 bloku. Może być pan zadowolony z sezonu spędzonego w Sopocie?

Janusz Mysłowiecki: Miniony sezon nie był do końca dla mnie udany, ponieważ nie osiągnąłem wszystkich postawionych przed sobą celów. Wiem, że jeszcze dużo pracy przede mną.

Co z najbliższym sezonem? Nadal będzie bronił pan barw Prokomu II?

- W przyszłym roku zmagań nie będę już zdobywał punktów dla ekipy z Sopotu. Podpisałem kontrakt z drugoligowym Turem Bielsk Podlaski.

Z jednego z wywiadów można było dowiedzieć się, że planuje pan wyjazd do Szwecji? Nadal rozważa pan tę opcję?

- Cały czas mam na uwadze wyjazd do Szwecji, możliwe, że w przyszłym sezonie będę tam grał. Jednak teraz chcę skupić się na obecnym sezonie.

Jakie różnice widzi pan pomiędzy polskim, a szwedzkim basketem?

- Zdecydowaną różnicą pomiędzy szwedzką, a polską koszykówką, jest poziom rozgrywek. Myślę, że grając w szwedzkiej lidze będę miał większe możliwości rozwoju, niż w Polsce. Tam są inne metody treningu.

Ze wzrostem 220 cm jest pan w ścisłej czołówce najwyższych polskich koszykarzy. Na pewno należy pan również do najwyższych ludzi w Polsce. Pamięta pan, w jakim wieku przekroczył pan granicę dwóch metrów wzrostu?

- Po ukończeniu ósmej klasy szkoły podstawowej miałem dwa metry wzrostu. Po powrocie z wakacji mierzyłem już 205 centymetrów.

Jak pan sobie radzi ze swoim wzrostem w życiu codziennym?

- W sytuacjach z życia wziętych, radzę sobie doskonale. Jedynie jakiś czas temu miałem problem z kupnem odzieży.

Ludzie czasami zaczepiają pana na ulicy?

- Często podchodzą do mnie obce osoby i pytają o wzrost, czasami proszą też o wspólne zdjęcie. Padają również różne pytania, na przykład, czym się zajmuję.

Od przeciętnego mężczyzny jest pan wyższy nawet o ponad głowę. Czy w pańskim życiu był taki moment, w którym zaczął się pan zastanawiać nad swoim wzrostem i dostrzegać jego zalety oraz wady?

- Nie zastanawiałem się nad swoją posturą, po prostu jest to dla mnie naturalne. Rodzice byli wysocy, więc należało się spodziewać, że i ja taki będę.

Nad jakimi elementami koszykówki musi pan jeszcze popracować, jeśli takie oczywiście są?

- Jestem jeszcze młodym zawodnikiem i muszę poprawić wiele elementów swojej gry.

Swoją przygodę ze sportem zaczął pan od gry w siatkówkę. Co spowodowało, że później przerzucił się pan jednak na koszykówkę?

- Koszykówką interesowałem się od zawsze. Jednak trafiłem do szkoły sportowej o profilu siatkarskim. Po czterech latach stwierdziłem, że siatkówka to nie jest sport dla mnie.

Oprócz basketu, na co zawsze znajdzie pan czas?

- Wolny czas poświęcam rodzinie, narzeczonej oraz znajomym, a moją pasją jest motoryzacja.

Komentarze (0)